Biorąc pod uwagę ostatnie wiadomości o samozwańczym mizoginie i gwieździe TikTok Andrew Tate – obecnie przetrzymywanym w Rumunii i badanym pod kątem zarzutów o handel ludźmi, gwałt i przestępstwa zorganizowane – wielu może założyć, że Manodrome, konkursowy film na Berlinale z Jesse Eisenbergiem w roli głównej, który zagłębia się w toksyczną męskość i kulturę incel, był twórczą reakcją na takie postaci.
Nie tak, twierdził pisarz i reżyser John Trengove w powrocie na festiwal sześć lat po swoim dobrze przyjętym debiucie z 2017 roku The Wound.
„Właściwie dopiero niedawno dowiedziałem się o Andrew Tate” – tłumaczył na konferencji prasowej filmu przed jego światową premierą w sobotę wieczorem. „Jądro pomysłu wyprzedza go”.
Trengove powiedział, że nie chciał robić komentarza ani filmu w stylu dokumentalnym o tak zwanej internetowej „manosferze” mizoginistycznych, antykobiecych stron internetowych, ale zamiast tego czerpać pomysły z tego świata i stworzyć coś bardziej mitycznego i wymyślonego dla swojej historii, w której problematyczna postać Eisenberga – mający obsesję na punkcie siłowni kierowca Ubera i przyszły ojciec, który walczy o byt – zostaje wciągnięty do sekty, która całkowicie odrzuca kobiety i jest prowadzona przez Adriena Brody’ego.
„Zdecydowanie oparłem się tej aktualności”, powiedział. „Nie ma więc bezpośredniej korelacji z Andrew Tate. I dzięki Bogu za to.”