wtorek, 21 maja, 2024

Ostatnie posty

Kristen Stewart dołącza do protestu w Berlinie, a polityka zajmuje miejsce w centrum uwagi na festiwalu 2023

Na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Berlinie polityka i protesty, a nie kino i gwiazdy, zajęły czołowe miejsce.

Wrzenie aktywistów, czy to protestujących ekologów, czy demonstracje w sprawie praw kobiet w Iranie, czy też przejawy solidarności z zagrożonym narodem Ukrainy, wywołało medialne echo, które często przeważyło nad tym, co działo się na ekranie.

Czwartkowy czerwony dywan otwarcia więc nie mniej niż trzy pokazy. Holy Spider gwiazda Zahra Amir Ebrahimi, wraz z dwiema niemiecko-irańskimi aktorkami, The Empress gwiazda Melika Foroutan i Jasmin Tabatabai (Bandits, The Baader Meinhof Complex), dołączyły do aktywistów, aby odsłonić baner z napisem „Women Life Freedom”, hasłem antyrządowych, pro-kobiecych protestów, które wstrząsnęły Iranem od września ubiegłego roku. Przed rozpoczęciem ceremonii, demonstranci reprezentujący pracowników koncesji i woźnych w berlińskich kinach, trzymali w górze transparenty wzywające do bardziej sprawiedliwych płac. Członkowie grupy aktywistów ekologicznych Last Generation przykleili się do ziemi w pobliżu czerwonego dywanu, próbując zwrócić uwagę na zbliżającą się katastrofę klimatyczną.

Aktywiści z grupy ekologicznej „Last Generation” protestowali przeciwko bezczynności w sprawie katastrofy klimatycznej, przyklejając się do ziemi w pobliżu czerwonego dywanu w noc otwarcia Berlinale.

W środku, gala otwarcia, która miała być celebracją światowej premiery filmu Rebeki Miller She Came to Me z Anne Hathaway, Marisą Tomei i Peterem Dinklage, zamieniła się w celebrację odwagi narodu ukraińskiego i potępienie wojny Rosji przeciwko niemu. Głównym wydarzeniem było przemówienie wideo na żywo prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zelenskiego, który stwierdził wprost, że sztuka i kino nie mogą być poza polityką. „Kultura wybiera stronę, kiedy decyduje się wystąpić przeciwko złu” – powiedział Zelensky – „i bierze stronę, kiedy milczy i w rzeczywistości pomaga złu.”

Berlin zawsze był najbardziej politycznym z dużych festiwali. W 2006 roku na festiwal przylecieli Rhuhel Ahmed i Shafiq Rasul, bohaterowie konkursowego filmu Michaela Winterbottoma i Mata Whitecrossa Droga do Guantanamo, dwaj brytyjscy muzułmanie, którzy zostali schwytani przez amerykańskie siły w Afganistanie w 2001 roku i spędzili lata w więzieniu, bez postawienia zarzutów, w osławionej amerykańskiej bazie wojskowej. W 2011 roku członkowie jury pozowali obok pustego krzesła oznaczającego miejsce irańskiego filmowca Jafara Panahi, który został wybrany do jury, ale Teheran uniemożliwił mu opuszczenie kraju.

Czytaj również:  Książę Harry & Meghan atakują tabloidy i paparazzi w Netflix Doc Series: "They Are Destroying Us"

Filmowcy i aktywiści wiedzą, że Berlinale Palast jest przyjazną platformą dla ich wezwań do działania i przeciwko niesprawiedliwości. Przewodnicząca jury Berlinale Kristen Stewart nawiązała do tego podczas swojej otwierającej konferencji prasowej: „Czy wam się to podoba czy nie”, powiedziała, „ten festiwal w szczególności, historycznie, jest w pozytywny sposób konfrontacyjny i polityczny”

Stewart również sama zajęła stanowisko na Berlinale, dołączając do milczącego protestu wspierającego protestujących w Iranie na czerwonym dywanie w sobotę. W demonstracji Women Life Freedom wzięli udział również Zar Amir Ebrahimi, The Siren reżyser Sepideh Farsi, aktorka i członek jury Berlinale Golshifteh Farahani oraz współkierownicy festiwalu Carlo Chatrian i Mariëtte Rissenbeek.

W tym roku Berlin naprawdę wzmocnił swoją markę „politycznego festiwalu”. Oprócz publicznych deklaracji poparcia dla różnych spraw – „festiwal solidaryzuje się z ludźmi na Ukrainie [i] z ruchem protestacyjnym w Iranie” – zauważyli gospodarze w noc otwarcia – rzuca się w wir konkretnych działań. Po zakazie wstępu dla uczestników z Rosji i Iranu mających bezpośrednie powiązania z reżimami w tych krajach, berlińskie Europejskie Targi Filmowe przekazały kontrolę nad stoiskiem EFM w Iranie nowo powstałemu Stowarzyszeniu Niezależnych Filmowców Irańskich, twierdząc, że to oni, a nie żadne organy sponsorowane przez państwo, powinni być prawdziwymi przedstawicielami irańskiego kina.

W piątek festiwal i EFM wsparły grupę filmowców na wygnaniu z dyktatorskiego reżimu Białorusi, aby uruchomić pierwszą niezależną Białoruską Akademię Filmową, uzyskując natychmiastowe wsparcie i obietnice pomocy w finansowaniu od Europejskiej Akademii Filmowej i krajowej instytucji promującej kino German Films.

Pozycja Berlina jako najbardziej politycznego festiwalu na świecie nadała dodatkową wagę komentarzom hongkońskiego filmowca i członka jury Berlinale, Johnnie To, podczas czwartkowej konferencji prasowej jury.

Poproszony o podzielenie się swoimi poglądami na temat tego, dlaczego kino pozostaje ważne w dzisiejszym świecie, To, uważany za jednego z największych filmowców, jakich wyprodukował Hongkong, odpowiedział: „Dla mnie kino zawsze było awangardą. Kiedy pojawiają się rządy totalitarne, kiedy ludzie tracą swoje swobody, kino jest pierwszym, które przyjmuje uderzenie. W większości przypadków produkcja kulturalna zostanie siłą zawieszona, ponieważ kino przemawia bezpośrednio do publiczności. Dlatego dyktatorzy zawsze celują w kino. Myślę, że Hong Kong… Nie, przepraszam. Myślę, że wszystkie kraje i narody walczące o wolność na całym świecie powinny wspierać kino. Ponieważ kino przemawia w imieniu was.”

Czytaj również:  Ivan Mbakop, Arica Himmel, Dax Rey dołączają do Giancarlo Esposito w remake'u serialu AMC "The Driver" (wyłączność)

Jego uwagi przyciągnęły stosunkowo mało uwagi w Berlinie, częściowo dlatego, że tłumacz podczas wydarzenia źle przetłumaczył z kantońskiego na angielski, przez co większość tłumu nie dostrzegła znaczenia jego wypowiedzi. Jednak w rodzinnym Hongkongu, gdzie w ostatnich latach wolność słowa została zlikwidowana, a przelotny ruch prodemokratyczny zdławiony przez dyktat Pekinu, wypowiedzi To natychmiast stały się viralem i od tamtej pory są gorącym tematem dyskusji w mediach społecznościowych.

Nowa, bardziej szczera partyzantka Berlinale jest w większości przypadków dobrze odbierana. Poza okazjonalnym narzekaniem na „sygnalizację cnoty”, tłum miłośników sztuki dla sztuki jest wyraźnie cichy. Polityka sprawiedliwości społecznej stała się integralną częścią tożsamości wielu osób z niezależnej społeczności filmowej, być może odzwierciedlając wpływ ruchów #MeToo i #BlackLivesMatter na branżę.

„Opowiadanie historii jest potężnym narzędziem w dążeniu do sprawiedliwości, demokracji oraz sprawiedliwego i równego społeczeństwa” – mówi Mike Downey, przewodniczący Europejskiej Akademii Filmowej i członek Międzynarodowej Koalicji na rzecz Filmowców Zagrożonych, grupy działającej na rzecz filmowców. Jego zdaniem presja wywierana przez międzynarodową społeczność kulturalną „rzeczywiście działa” Downey wskazuje na ostatnie sukcesy, takie jak wsparcie europejskiej społeczności filmowej dla strajku głodowego Jafara Panahi, który doprowadził do uwolnienia dysydenta 4 lutego.

Jednak prywatnie niektórzy w branży obawiają się, że Berlin może posunąć się nieco za daleko. „Nie zgadzam się z tym jawnym upolitycznieniem, z koncentrowaniem się na politycznym przesłaniu, a nie na samych filmach” – powiedział jeden z doświadczonych agentów sprzedaży, który prosił o nieujawnianie jego nazwiska z obawy, że jego uwagi zostaną źle zinterpretowane. „Ja też popieram te sprawy, ale Berlinale powinno być festiwalem filmowym, a nie tygodniowym protestem politycznym.”

Latest Posts

Nie przegap