Zaledwie kilka tygodni po ogłoszeniu diagnozy raka piersi, Nicole Eggert ujawniła, że lekarze wykryli raka w jej węzłach chłonnych.
„Samobadanie, mówię ci, kopię się [za to, że nie robię ich często]”, powiedziała niedawno Inside Edition, według Daily Mail.
„To jedyna rzecz, którą powinnam była robić.”
52-letnia aktorka „Baywatch” obwiniała również implanty piersi, które otrzymała jako nastolatka, za utrudnienie wykrycia raka.
„Gdybym ich nie miała i miała mniejsze, naturalne piersi, jestem pewna, że poczułabym to znacznie wcześniej” – powiedziała.
Wspominając moment, w którym dowiedziała się o diagnozie raka kolczystokomórkowego w stadium 2, dodała: „Serce mi zamarło, straciłam słuch, wszystko się zapadło”
Aktorka powiedziała People w styczniu, że otrzymała rzadką diagnozę po znalezieniu guzka w lewej piersi, który „pulsował i bolał”.
Eggert powiedziała, że najtrudniejszą częścią jej diagnozy raka jest myśl o pozostawieniu swoich córek, 12-letniej Keegan i 25-letniej Dilyn.
„[Dilyn] jest dorosła, ale mam 12-latkę w domu, gdzie jestem jedynym opiekunem. Nie mam rodziny. Nie mam nic” – wyjaśniła.
„Natychmiast zdałam sobie sprawę, że nie mogę się temu poddać. To jest coś, przez co muszę przejść.”
Eggert otwarcie mówiła również o żalu, jaki odczuwa w związku z tym, że jako nastolatka poddała się operacji powiększenia piersi.
„To była głupia, 18-letnia decyzja”, powiedziała.
Zauważyła również, że czuła się zmuszona do wszczepienia implantów po tym, jak czerwony kostium kąpielowy, który nosiła w „Baywatch”, nie zrobił na niej żadnego wrażenia.
„Kiedy musisz założyć ten jednoczęściowy i jesteś tak płaski, że się plisuje… Myślisz: „Co to jest?”” – wspomina.
Eggert zwierzyła się również na Instagramie z częstych wizyt u lekarza, które musi teraz odbywać w związku z rakiem piersi.
„W dzisiejszych czasach wiele godzin mojego życia spędzam w oczekiwaniu na usługi medyczne, wizyty i poprawki po kolejnych poprawkach” – podpisała selfie z 12 stycznia. „Coś musi się zmienić…”