niedziela, 19 maja, 2024

Ostatnie posty

’Kaleidoscope’ Review: Serial Netflixa oferuje więcej lekkiego zamieszania niż wciągający hak

Historia opowiedziana w serialu Netflixa Kaleidoscope jest niezaprzeczalnie soczysta – mały zespół złodziei wykorzystuje huragan czwartej kategorii jako przykrywkę, by wynieść 7 miliardów dolarów w niezabezpieczonych obligacjach – ale jeszcze bardziej przykuwa uwagę sposób, w jaki została opowiedziana. Miniserial Erica Garcii jest tak skonstruowany, że widzowie mogą oglądać jego odcinki w dowolnej kolejności. W zależności od tego, jaką drogę obierzesz, będziesz miał inne spojrzenie na to, jakie są najgłębsze tajemnice serialu, które postacie wydają się sympatyczne, a które czarne charaktery, i czy pewne uderzenia odgrywają rolę ustawień, czy też rozstrzygnięć.

A przynajmniej taki jest zamysł. I to jest jeden, który działa dobrze, przynajmniej w tym sensie, że naprawdę można śledzić, co się dzieje, bez względu na to, jak się rozwija. Czy jednak faktycznie wzmacnia to narrację, to już zupełnie inne pytanie, na które odpowiedź jest raczej mało inspirująca.

Kalejdoskop

The Bottom LineDużo zamieszania za małą zapłatę.

Data premiery: niedziela, 1 stycznia (Netflix)
Obsada: Giancarlo Esposito, Paz Vega, Rufus Sewell, Tati Gabrielle, Jai Courtney, Rosaline Elbay, Peter Mark Kendall, Niousha Noor
Twórca: Eric Garcia

Po części, seria cierpi z powodu braku zaangażowania w bit. Gimmick bok, raty faktycznie nadają się do dość prostej progresji liniowej. Rozdziały Kaleidoscope, każdy nazwany po kolorze, są podzielone nie według postaci czy tematu (co może sprawić, że naprawdę trudno będzie się zorientować, które kawałki należy potraktować priorytetowo, lub posortować wskazówki od czerwonych śledzi), ale na dyskretne kawałki czasu, z podpisami sytuującymi każdy z nich na przestrzeni 24 lat.

W tym świetle, oglądając odcinek rozgrywający się rano po napadzie („Red”) przed tym, który rozgrywa się kilka dni wcześniej („Blue”) – tak jak ja to zrobiłem – czuje się mniej jak spersonalizowane interaktywne doświadczenie, niż jak, cóż, oglądanie serialu poza kolejnością. Mój kolega Dan Fienberg napisał niedawno artykuł przeciwko nadużywaniu in medias res openingów; zygzakowanie przez Kaleidoscope zasadniczo zmienia go w jeden in medias res opening po drugim, bez poziomu szoku niezbędnego do uczynienia któregokolwiek z nich wartym uwagi.

Czytaj również:  "Bluey Book Reads", serial o celebrytach na YouTube, w którym wystąpią Kylie Minogue, Eva Mendes, Jenna Fischer

Przynajmniej „Yellow”, rozgrywający się sześć tygodni przed zbrodnią, okazał się dla mnie równie dobrym miejscem na rozpoczęcie oglądania serialu. Segment ten rozpoczyna się z mastermind Leo (Giancarlo Esposito) jak on ustawia w ruchu jego długo-simmering plany dla zbrodni, montaż zespołu i gromadzenie pieniędzy i sprzętu będą potrzebne, aby pociągnąć go off. W klasycznym heist-thrillerze, każdy rekrut spełnia bardzo fajną i specyficzną rolę – kierowcy, sejfmana, chemika, itd. Również w klasycznym heist-thrillerze zabawa polega na obserwowaniu, jak te ścierające się osobowości łączą się ze sobą, jak się spierają, jak rzucają na siebie podejrzenia, jak ich talenty łączą się, by dokonać niewyobrażalnego czynu.

Albo, znowu, taki jest zamysł. W praktyce Kaleidoscope sprawia wrażenie zgrabnego, ale dającego się zapomnieć dwugodzinnego filmu, rozdętego do rozmiarów pogmatwanej sześciogodzinnej sagi. Główną zaletą jego nieortodoksyjnej struktury jest to, że pomaga ona ukryć, jak bardzo ogólne są niektóre jego elementy składowe. Trójkąt miłosny opiera się na relacjach tak cienko zarysowanych, że ciągle zakładałem, iż nie dotarłem jeszcze do rozdziału, który miał wyjaśnić tych ludzi. Dopiero po przełknięciu całego sezonu zdałam sobie sprawę, że nie, osoba w centrum tego wątku po prostu nigdy nie miała życia wewnętrznego.

Co gorsza, elementy serialu, które działają, gubią się w lekkim, ale stałym zamieszaniu wywołanym przez jego podejście. Esposito jest świetnym kotwicą jako Leo, zdolny do projekcji stalowego autorytetu i rozbrajającej wrażliwości w tym samym czasie, a jego relacje z innymi kluczowymi postaciami – takimi jak Roger (Rufus Sewell), jego bogaty biznesmen mark – stanowią większość emocjonalnego ciężaru. Jednak rozrzucenie ich chronologii tylko utrudnia śledzenie tych podróży, a tym samym stępia ich wpływ.

(I tak, wiem, że jestem obcesowo niejasny. Jeśli dobrze liczę, istnieje ponad 5,000 możliwych sposobów na przejście przez sezon, jeśli podążasz za połowicznym zapewnieniem Netflixa, że „White”, odcinek obejmujący sam heist, ma być finałem – lub ponad 40,000, jeśli zdecydujesz się wyrzucić tę sugestię przez okno. Wszystko to oznacza, że nie mogę zgadnąć, co dla kogoś innego może być „spoilerem”)

Czytaj również:  gwiazdy 'The Flight Attendant' Kaley Cuoco i Zosia Mamet o podniesieniu poprzeczki w 2. sezonie: "Everything About It Was Tenfold"

Używane dobrze, struktura przeskakiwania w czasie może tease wielkie twisty, oferują sprzeczne perspektywy, przynieść nam bliżej do wewnętrznego chaosu bohatera lub wyciągnąć tematyczne paralele między przeszłością i teraźniejszością. Ale nie mogąc wiedzieć, co widzowie już wiedzą, ten serial utrzymuje swoje tajemnice tak podstawowe, że ledwo kwalifikują się jako tajemnice w ogóle. W jednym z odcinków, bohaterowie martwią się o możliwość kreta w ich gronie; inny, osadzony wcześniej w linii czasu, określa kto i dlaczego. Bardziej tradycyjnie zorganizowany serial mógłby wycisnąć ze scenariusza napięcie zapierające dech w piersiach, w każdym kierunku. Kaleidoscope zadowala się tak lekkim potraktowaniem tej kwestii, że staje się ona jedynie przemyśleniem.

Twórca Garcia zasługuje na uznanie za swoją ambicję. Jego serial jest jednym z zaledwie kilku, które próbowały pchnąć format Netflixa w prawdziwie nowatorskich kierunkach – wraz z tym mało lubianym sezonem Arrested Development, w którym cały sezon wydarzeń odbywał się jednocześnie, oraz z tym choose-your-own-adventure installment of Black Mirror.

I tak, OK, twój przebieg tutaj może się różnić, w zależności od twojego osobistego gustu dezorientacji lub być może od kolejności rat, które ostatecznie wybierzesz. Ja mogę mówić tylko o tej, z którą poszedłem. Z miejsca, w którym siedzę, pod koniec mojej serpentynowej wycieczki przez jego fabułę, Kaleidoscope udowadnia tylko, że podejście do narracji oparte na układance może być zrobione – ale nie, że jest jakiś szczególny powód, aby to zrobić.

Latest Posts

Nie przegap