wtorek, 21 maja, 2024

Ostatnie posty

Katy Sullivan o pożegnaniu z historycznym portretem w „The Cost of Living” na Broadwayu

„Każdy aspekt mojego życia jest zupełnie inny od dnia, w którym przysłano mi scenariusz” – mówi Katy Sullivan, gwiazda limitowanej broadwayowskiej produkcji Manhattan Theatre Club Cost of Living, wycierając jednocześnie oczy.

To nie jedyny raz, kiedy aktorka, producentka i czterokrotna mistrzyni paraolimpijska z USA wzruszyła się podczas omawiania swojej wieloletniej podróży z Ani, czteroklasistką i byłą żoną bezrobotnego kierowcy ciężarówki, graną przez Davida Zayasa. Mówiąc zaledwie kilka dni po swoim ostatnim występie jako postać, którą posiadała przez dosłownie kilka lat – wywodząc rolę z Williamstown Theatre Festival, gdzie odbyła się jej światowa premiera wraz z Greggiem Mozgalą – Sullivan przyznaje, że trudno jest puścić coś, co nie tylko stało się częścią jej samej, ale dosłownie zmieniło jej życie

„Mieliśmy najbardziej uroczą, hojną publiczność gotową śmiać się i płakać z nami – przyszła po prostu wspaniała grupa ludzi. Ale naprawdę musiałam ciężko pracować, aby nie popaść zbytnio w samozadowolone emocje” – mówi Sullivan, o swoim finałowym występie. „Nie żyję w tej przestrzeni, więc dla mnie przejście przez ten spektakl było naprawdę dużą przeszkodą emocjonalną. Spędziłam sześć i pół roku z tą postacią i z tą osobą, a ona stała się dla mnie bardzo droga. Jestem tak opiekuńczy wobec niej.”

Ani jest postacią, o której Sullivan, obustronnie amputowana powyżej kolana, mówi, że stała się „tak opiekuńcza”, odpierając charakterystykę jej przez lata jako „tak szalonej” i „tak wściekłej” Jest zraniona, zauważa aktorka, i to zbiera żniwo. Ale w tym bólu, gwiazda Cost of Living znalazła komfort i koleżeństwo z postacią w nagrodzonej Pulitzerem sztuce Martyny Majok, której sama obecność na jakiejkolwiek scenie, nie mówiąc już o Broadwayu, jest aktem historycznym. Aż do jej ostatniego występu.

„Powiedziałam do Davida za kulisami tuż przed wanną, 'Zamierzam zrobić wszystko, co w mojej mocy, ale -’ On był jak, 'To jest to, co jest'”, wspomina. „Wszystko było dobrze, dopóki nie zaczął wychodzić, a ja powiedziałam: 'Miło było cię poznać’ Ledwo mogłam wydobyć te słowa z ust. Mam wrażenie, że mówiłam to do Ani, a nie do Eddiego. Mówiłem do niej: 'Miło było cię poznać'”

Rozważając swój historyczny występ na Broadwayu, Sullivan rozmawiała z The Hollywood Reporter o przedstawianiu Ani różnym widzom przez pół dekady, emocjonalnych eksploracjach sztuki dotyczących niepełnosprawności, klasy i miłości oraz o tym, jak sukces spektaklu zmienił jej stosunek do godności i pracy

Byłeś z tą sztuką przez każdą jej iterację, od Williamstown do Broadwayu. Czy możesz opowiedzieć o znaczeniu, jakie miało dla Ciebie przeniesienie sztuki na Broadway, zwłaszcza w okresie, gdy cały kraj na nowo rozważał swój stosunek do niepełnosprawności z powodu globalnej pandemii?

Na pewno jest poczucie ważności. Ludzie traktują sztukę poważnie, gdy jest na Broadwayu, gdy ma taki rodowód i jest laureatem Pulitzera. Myślę, że ludzie byli bardziej otwarci na nią. Byli bardziej chętni do sprawdzenia tego i bycia jak, „O co w tym wszystkim chodzi?” Bardziej niż wtedy, gdy była to sztuka na Off-Broadwayu, która nie zdobyła wielu wyróżnień, uznania krytyków i innych rzeczy. Jeśli chodzi o aktorstwo, dla mnie Broadway jest typowym miejscem, gdzie wygrywasz lub przegrywasz, padasz na twarz lub lecisz. Ale czułem, że to ważne, że jest to pierwsza tego typu sztuka na Broadwayu, gdzie dwóch niepełnosprawnych wykonawców gra postacie, które są napisane jako niepełnosprawne. Mam nadzieję, że wywoła to efekt fali, dzięki któremu będzie więcej takich sztuk, więcej autentycznej reprezentacji i autentycznego opowiadania historii. Ale myślę też, że ludzie oglądali tę sztukę inaczej z powodu pandemii. Sztuka porusza tak wiele kwestii związanych z izolacją, kondycją ludzką i radzeniem sobie ze stratą. Myślę, że to, przez co przeszliśmy na całym świecie w ciągu ostatnich kilku lat, wpłynęło na to, jak ludzie oglądali tę sztukę i w inny sposób.

Gregg Mozgala and Kara Young

Gregg Mozgala i Kara Young jako John i Jess w Cost of LivingJeremy Daniel

W Cost of Living jest wiele mocnych momentów. Czy była tam scena, która była dla ciebie szczególnie przejmująca, do której mogłeś wracać?

Myślę, że scena w wannie – emocjonalna kolejka górska tej sceny, od żartu do płaczu, od jednej linijki do drugiej. Trzeba się naprawdę wczuć w to miejsce, by móc się nim przejechać. To jest tak pięknie napisane. Jest tak wiele małych rzeczy, które tak bardzo kocham. Ta sztuka czuje się jak u siebie. Czuje się tak komfortowo i niebezpiecznie, zabawnie i śmiesznie. Dosłownie, wszystko co widzisz to moja szyja i głowa. Chyba zrobię sobie tatuaż z wanną. To po prostu zmieniło moje życie na tak wiele sposobów. Ta scena jest tak oszałamiająca, wrażliwa i łamiąca serce. Trwa około 20 minut, a ja zrobiłam tyle przedstawień, że w ciągu mojego życia spędziłam niespełna trzy i ćwierć dnia będąc publicznie kąpaną przez pięknych mężczyzn. Nie znam nikogo innego, kto mógłby to powiedzieć. (Laughs.) Ale Boże, co to za dar ta scena.

Czytaj również:  Ana de Armas grozi przemocą podczas dzikiego skeczu w promo "Saturday Night Live

Ta scena czuła się naprawdę potężna, ponieważ istnieje taki brak reprezentacji narracyjnej, jeśli chodzi o miłość i ludzi niepełnosprawnych. I nie w sposób litościwy, ale w rzeczywisty, „kocham, szanuję i dbam o ciebie” sposób. Ten serial naprawdę stawia czoła temu problemowi.

Myślę, że ten utwór tak pięknie pokazuje, że każdy jest godny bycia kochanym i to nie z litości czy nie dlatego, że ma się poczucie winy. Myślę, że Martyna napisała to w taki sposób, zwłaszcza w scenach z Johnem i Jess, gdzie naprawdę wierzysz, że ona myśli, że pojawia się tam, aby Netflix i Chill. Pod koniec sztuki to właśnie dwie sprawne osoby są w największej potrzebie. Jeden jest jak, „Umrę w moim samochodzie. Potrzebuję schronienia”, a druga osoba jest jak, „Nie mogę być sama. Potrzebuję, żeby ktoś tu był, bo słyszę duchy” Jest taka kwestia w scenie w wannie, gdzie moja postać mówi: „Muszę wiedzieć, że to było dla mnie, nie dla niczego innego.” A następna linijka brzmi: „Gdybym nie był taki jak teraz, czy byłbyś tutaj?” Eddie mówi: „Tak”, a Ani odpowiada: „To nie jest coś, czego nigdy się nie dowiem” Myślę, że to też jest różnica między bohaterami. John jest kimś, kto urodził się z niepełnosprawnością, a Ani jest kimś, kto nabył niepełnosprawność w późniejszym okresie życia i miał związek przed tą niepełnosprawnością. Więc ona jest taka, że nigdy nie będę w stanie powiedzieć, czy jesteś tu, bo mnie żałujesz, czy mnie kochasz. To jest tak pięknie skomplikowane i o to chodzi w związkach.

Łatwo sobie wyobrazić, że w każdym nowym miejscu tego spektaklu czuliśmy się jakbym wracali do czegoś starego i nowego. Co stało się dla ciebie ważne w kontekście twojego występu za każdym razem, gdy przywracałeś Ani na scenę?

Myślę, że dwie rzeczy, które były dla mnie najważniejsze przy każdej kolejnej produkcji to po pierwsze, jako aktor, który zagrał już ponad 200 przedstawień w ciągu pięciu produkcji, jak zachować świeżość? Jak zachować te same sceny, te same kwestie? Co jest w tym nowego? Na szczęście ciągle musiałem patrzeć w inne oczy. Miałam pięć różnych Eddies. Lubię mówić, że chyba osiągnęłam swoją pełną Elizabeth Taylor. (Śmiech.) Ale to jest nieoceniony sposób na zakiełkowanie świeżej nowości, ponieważ oni będą dokonywać różnych wyborów. Będą mówić rzeczy w inny sposób. To, z natury, jest inne. Inną rzeczą jest próba dotarcia do głębszego miejsca uziemienia w niej i myślę, że tym razem na Broadwayu naprawdę czułam się tak komfortowo w jej skórze. To było jak spotkanie ze starym przyjacielem. Ostatnie przedstawienie było naprawdę trudne – emocjonalnie trudne – ponieważ nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze zagram tę postać. To ciężka pigułka do przełknięcia. Spędziłam z nią sześć i pół roku mojego życia, próbując ją zrozumieć i zagłębiając się w to, kim jest i dlaczego robi to, co robi. A potem móc powiedzieć: „OK, przechodzę do następnej rzeczy” – to jest emocjonalnie trudne do zrobienia.

To naprawdę ujawnia problem ekspozycji i edukacji wśród tych, którzy cię oglądają. Jak bardzo czujesz, że widzowie byli przygotowani na twoją postać – w sensie jak bardzo wyedukowani. Czy czujesz, że widzowie są o aktorach z niepełnosprawnością?

Muszę powiedzieć, że wszystkie te komentarze pochodziły z dojrzałych źródeł. Ale myślę, że jest fala, kulturowo, szukania autentyczności. Myślę, że ludzie młodsi niż Boomers szukają tego, a kiedy to widzą, uważają to w większości za odświeżające. Myślę, że ludzie są gotowi na tego typu rzeczy. To znaczy, ja zdecydowanie jestem gotowa, w mojej karierze, do grania tych skomplikowanych postaci zamiast bycia w telewizji i zajmowania się ujawnianiem nogi. To była wielka rzecz w sitcomie lub serialu policyjnym, gdzie doskonaliłem swój salut, ponieważ jedynym sposobem, w jaki ktoś sprawny i młody traci nogi, jest Afganistan, prawda? Myślę więc, że jesteśmy w punkcie krytycznym dla tego wszystkiego, ale myślę, że potrzebujemy nie tylko bycia wykonawcami z niepełnosprawnością i więcej możliwości dla wykonawców z niepełnosprawnością i więcej form niepełnosprawności pracujących konsekwentnie. Potrzebujemy więcej pisarzy z niepełnosprawnością. Potrzebujemy więcej producentów i ludzi stojących za kamerą lub za stołem w sali prób, którzy mają te wspólne doświadczenia. To jest miejsce, w którym jesteśmy, jak sądzę.

Katy Sullivan

Katy Sullivan jako Ani w Cost of LivingJeremy Daniel

Nieco podobna sytuacja miała miejsce w tym sezonie w Hadestown pomiędzy aktorem i członkiem publiczności używającym urządzenia rejestrującego. Podobna sytuacja polegała na tym, że stało się jasne, iż częścią udostępniania przestrzeni jest upewnienie się, że każdy w tej przestrzeni jest wyedukowany na temat tego, jak wygląda dostępność. Edukacja jest często wymieniana jako przeszkoda w integracji osób niepełnosprawnych, więc czy wydawało się to konieczne, by teatr stał się bardziej integracyjny?

Czytaj również:  recenzja filmu "Super/Man: Historia Christophera Reeve'a": Emocjonalny hołd dla bohatera wielkiego ekranu, który stał się inspiracją w prawdziwym życiu

Myślę, że to było niefortunne, jak ta cała sprawa się rozwinęła. Aktorka zakończyła się otrzymaniem wszelkiego rodzaju nienawiści, a to nie jest konieczne. To był błąd. To było nieporozumienie, ale chciałbym też, żeby od razu wyszła i powiedziała, że to było nieporozumienie i że to był błąd. Mieliśmy kilka osób używających tych urządzeń w naszym domu, ale różnica polegała na tym, że nasz kierownik domu dał znać naszemu kierownikowi sceny, a następnie kierownik sceny był jak, „Hej wszyscy, tak po prostu, żebyście wiedzieli, ktoś w domu po prawej będzie używał tego urządzenia.” Więc dla mnie cała ta sytuacja sprowadza się do tego, że nie było wystarczającej polityki komunikacji na temat tego, co się dzieje. Myślę, że to była niefortunna sytuacja, ale myślę, że było wystarczająco dużo rozmów, które miały miejsce w ciągu prawdopodobnie ośmiu dni, że jestem pewien, że kierownicy scen na całym Broadwayu byli jak, „OK, upewnimy się, że damy ludziom znać” Czuję, że to było niesamowite zobaczyć, jak wielu niepełnosprawnych ludzi przyszło zobaczyć nasz spektakl i nie wiem, czy kiedykolwiek widziałem to na całym Broadwayu, kiedy idę zobaczyć Wicked lub cokolwiek innego. To było ekscytujące, że [Cost of Living] był sztuką, w której ludzie nie tylko chcieli zobaczyć swoje odbicie, ale czuli, że jestem tu również mile widziany.

Będąc częścią różnych wersji Cost of Living, jak wyglądały te przedstawienia pod względem dostępności – na scenie, za kulisami, na widowni? Wydaje się, że coś było godne uwagi w twoim czasie na Broadwayu z MTC.

Muszę trochę potrzasnąć MTC, bo naprawdę ciężko pracowali, żeby to wszystko dobrze zrealizować. Czy za każdym razem trafiali w dziesiątkę? Nie, ale włożyli wiele wysiłku w dostępność – od dostępu do sceny po garderoby. Moją dublerką jest aktorka o imieniu Regan [Linton], która jeździ na wózku inwalidzkim. W [Samuel J. Friedman Theatre] jest tylko jedna garderoba, która znajduje się na poziomie sceny. Mają dwie aktorki, które potrzebują dostępu do garderoby i chcieli mi dać możliwość posiadania własnej przestrzeni. Więc dostałam tę, która jest właściwie wbudowana w budynek, a potem zbudowali na scenie w skrzydłach osobną garderobę, która była tylko dla niej. Więc miał swoją przestrzeń i miała dostęp do sceny, gdziekolwiek potrzebowała. Nie tylko to, ale MTC wyjęło miejsca w pierwszym rzędzie. Ludzie mieli zamiar przyjść na spektakl tylko ze względu na naturę możliwości zobaczenia siebie odbitego na scenie Broadwayu i zamiast kazać im się pojawić i usiąść z tyłu orkiestry, zdecydowali się wyciągnąć miejsca z pierwszego rzędu

Miejsca przystosowane dla wózków inwalidzkich były po obu stronach pierwszego rzędu domu. To było jak uhonorowanie tego, czym była ta sztuka i kto przyszedłby ją zobaczyć. I prawie na każdym przedstawieniu był ktoś, kto był w tej przestrzeni. Był taki blog – nie pamiętam kto – ale opublikowali post, że „najgorętszym biletem na Broadwayu jest dostępny rząd w Cost of Living.” Więc MTC postawiło swoje pieniądze tam, gdzie ich usta były do pewnego stopnia. Nie wspominając o tym, że obsadzili niepełnosprawnych wykonawców jako dublerów i sprowadzili ich z innych części kraju. Dali mi mieszkanie za rogiem [od teatru], żebym nie musiała walczyć z dojazdem do teatru lub zmagać się z dojazdem. Jeśli chodzi o to, jak uczynić ten proces, całe to dzieło naprawdę dostępnym nie tylko dla aktorów pracujących nad spektaklem, ale także dla widzów, muszę dać MTC złotą gwiazdę.

Ta sztuka była bardzo rzadkim wyjątkiem w świecie teatru, ponieważ nie byłeś sam ani w swoim castingu, ani w reprezentacji roli. Było tam wiele postaci niepełnosprawnych, granych przez wielu niepełnosprawnych wykonawców. Jak to było nie być jedynym? I w jaki sposób bycie w koncercie z innymi niepełnosprawnymi wykonawcami podniosło poziom historii, do której widzowie się odnosili?

Pierwszą rzeczą, która przychodzi mi do głowy, gdy mówisz te rzeczy, jest korzyść z Martyny stawiającej nogę i mówiącej „Nie, te postacie są grane autentycznie przez osoby, które żyją swoim życiem z niepełnosprawnością” To dodaje warstwę niewypowiedzianej intrygi natychmiast zanim ktokolwiek z nas otworzy usta. Ale jest też, zwłaszcza pod koniec mojej roli w spektaklu, w scenie w wannie, momenty prawdziwego zagrożenia. Kiedy wślizguję się do wanny, w tej przestrzeni jest prawdziwy moment, w którym przez ułamek sekundy publiczność nie wie, czy był wypadek, czy to jest w spektaklu. Czy ja jestem OK, czy to postać nie jest OK. Myślę, że gdybyś miał osobę pełnosprawną grającą tę rolę i poślizgnął się w łazience, mógłbyś ją zaskoczyć, ale nie będzie tego natychmiastowego uczucia „O Boże, czy ona jest OK?” Myślę, że inną rzeczą jest po prostu oglądanie niepełnosprawnych ciał na scenie, to nie jest coś, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w jakikolwiek sposób, w jakimkolwiek kształcie lub formie

Czytaj również:  Matthew McConaughey i Kate Hudson "od razu poczuli się komfortowo" na planie filmu "Jak stracić faceta w 10 dni

I są to intymne rzeczy, które dzieją się jak ktoś jest przenoszony pod prysznic całkowicie nagi. Piękno tego utworu polega na tym, że robią oni tę niewiarygodnie intymną rzecz, jaką jest kąpiel, ale także rozmawiają o szarpaninie w barze poprzedniej nocy. Ludzie mogli zajrzeć do świata, którego nigdy wcześniej nie widzieli. A wpływ, jaki wywarło to na ludzi wychodzących stamtąd przez sam fakt bycia osobą niepełnosprawną na scenie, jest niesamowity. Inną rzeczą, którą powiem, jest to, że podczas całego procesu, ludzie – nawet gdy siedziałem na wózku inwalidzkim bez mojej protezy – niejednokrotnie próbowali się domyślić, czy to był wózek sztuczny. Jakby moje nogi były złożone pod tobą, bo ja się nie ruszam, jestem sparaliżowany. Miałam przyjaciółkę, która wychodziła z teatru, widziała spektakl na początku przedpremierowo i ktoś mówił w łazience o tym, że myślał, że to jest jak lustra. Tak bardzo nie jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania prawdziwych niepełnosprawnych ciał na scenie, że ludzie od razu szukają, na czym polega ta sztuczka. To jest to, co jest dymem i lustrami i jest jak, o mój Boże, to jest 2022.

Katy Sullivan and David Zayas

Katy Sullivan i David Zayas jako Ani i Eddie w Cost of LivingJulieta Cervantes

I MTC dotarło z wyprzedzeniem, aby pomóc ustawić to wszystko?

Właściwie to wezwali mnie do biura trzy miesiące przed rozpoczęciem i kazali mi spojrzeć na plany i byli jak, to są opcje tego, jak może wyglądać sytuacja z garderobą i pozwolili mi wybrać, więc byłem całkowicie częścią tego. Wiedziałem, że zamierzają dać mi mieszkanie na długo przed, w zasadzie od 2020 roku. Nie chcemy się o to martwić, nie chcemy, żebyś musiała walczyć o dotarcie do pracy.

Cost of Living to również opowieść o ludziach pracujących z pewnej klasy ekonomicznej, co dla mnie dotknęło koncepcji godności pracy. Jak ta koncepcja i tematyka spektaklu dotycząca ludzi z klasy robotniczej przełożyła się na Ciebie jako performera? Czy spektakl zmienił w ogóle Twój stosunek do godności w pracy?

Myślę, że to godność, a także jakość pracy, która ewoluowała dla mnie w trakcie mojej kariery. Na początku to prawie tak, jakby to był wyczyn. Byłem ofiarą katastrofy lotniczej i w ten sposób dostałem swoją kartę SAG. Byłam ludzkim rekwizytem. Były momenty na pewnych planach, że ja, w pewien sposób, czułem się jakbym był opłacany za używanie mojego ciała z powodu tego, jak moje ciało wygląda. To było umowne, wiesz? Ile kosztuje kupno poczucia własnej wartości? Ile to dla ciebie kosztuje? Muszę powiedzieć, że koszt tego teraz jest o wiele wyższy niż wtedy, gdy byłam młodsza, bo starałam się po prostu dostać pracę i zostać wpuszczona. Czuję, że to się tak bardzo rozwinęło. Nawet tylko w tym ostatnim miesiącu, był film, w którym szukali aktorki, która jest amputowana. Przeczytałam scenariusz i powiedziałam: „To jest porno inspiracja i sprawia, że chce mi się rzygać” To było w dużym studio, a ja byłam jak, nie. Bo moja wartość nie jest już na sprzedaż w ten sposób. Chcę grać skomplikowane, trójwymiarowe osoby, które mogą znaleźć się w sytuacjach, w których ulegają katastrofie lotniczej lub wypełniają luki, ale ta osoba musi mieć wokół siebie narrację, która jest warta wystawienia tej części mnie na sprzedaż.

Czy czujesz, że niepełnosprawni aktorzy dostają równe szanse na tego typu role – gdzie są przede wszystkim ludźmi, a nie charakteryzacją prowadzoną przez ich stan?

Wydaje mi się, że dochodzimy do tego. Widzę tego przebłyski. Powiem, że postać, którą grałam w Dexterze: New Blood w zeszłym roku, to co było dla mnie atrakcyjne w tej roli to fakt, że jej niepełnosprawność była po prostu częścią tego kim była. To nie był punkt fabularny. Nie była emocjonalnym manipulowaniem widzami w jakikolwiek sposób. Nie była nawet omawiana. Była po prostu kobietą, która była dobra w swojej pracy. Nie zrobiliśmy ani jednej wzmianki o tym, że pracowała na tym posterunku policji na wózku inwalidzkim. To było tak odświeżające, ponieważ nigdy nie spotkało mnie to w taki sposób. Niektóre z rzeczy, które mnie teraz czekają – jest jedna rola, w której będę pierwszą niepełnosprawną kobietą, która zagra pewną postać i to mnie przeraża. Jest to trójwymiarowa, skomplikowana, chwalebna postać, która mnie przeraża. Więc tak, zaczynamy widzieć te skomplikowane lub mniej skomplikowane postacie. Byłem kimś w rodzaju comic relief w Dexterze. Byłem głupi i głupkowaty, ale to nie była manipulacja z powodu niepełnosprawności.

Wywiad zredagowany dla długości i jasności.

Latest Posts

Nie przegap