czwartek, 2 maja, 2024

Ostatnie posty

Freida Pinto o tym, dlaczego 'Lista pana Malcolma’ jest „znaczącym krokiem” w kierunku integracji na ekranie i poza nim

Kiedy wysłano jej scenariusz do Mr. Malcolm’s List, gwiazda Freida Pinto mówi, że czuła się jakby był napisany dla niej.

Dzieląc nazwisko ze swoją bohaterką i studiując literaturę angielską w college’u, Pinto mogła już wyobrazić sobie siebie jako „złożone” i „pięknie zniuansowane postaci” Jane Austen Jednak pomimo tego, że czuła się widziana na kartce, aktorka i producentka zauważa, że „film i telewizja nie reprezentowały ludzi, którzy wyglądają jak ja w tych projektach z epoki.”

Ten brak reprezentacji jest jedną z sił napędowych romansu Regency i wizji reżyserki Emmy Holly Jones w jej debiucie fabularnym. Film znacząco odchodzi od hollywoodzkich konwencji epokowych i oferuje nowoczesne spojrzenie na gatunek regency romance, pokazując nie tylko rasową obsadę postaci, ale także kobiety, które odmawiają dostosowania się do oczekiwań i granic wyznaczonych przez społeczeństwo.

„Spójrzcie, jak wiele osób kocha Downton Abbey„, powiedziała Jones w wywiadzie przed premierą filmu The Hollywood Reporter. „Ten gatunek ma kultowe podążanie. Dlaczego [we] nie otworzyli go? To be awash with young available British talent and giving the world a genre that they didn’t know was for them – that to me says dollar signs, personally.”

Mr. Malcolm’s List oznacza, że Pinto po raz pierwszy pracuje z kobietą reżyserem, przy czym aktorka zauważyła również, że dwie kolorowe postacie pierwszoplanowe w filmie to „znaczący krok” w opowiadaniu historii – i coś, czego jeszcze powszechnie nie doświadczyła w swojej karierze filmowej. „Pracuję w branży od prawie 14 lat i zawsze, gdy na mojej drodze pojawiał się scenariusz, w którym grałam romantyczną główną rolę, warunkiem było to, że osoba naprzeciwko mnie musiała być biała” – wspomina Pinto.

Film poczynił postępy także za kulisami, gdzie kilka kobiet pełniło kluczowe role w produkcji, takie jak dyrektor castingu, montażysta, kompozytor, projektant fryzur, projektant makijażu, projektant kostiumów i inne – oprócz zespołu producentów kierowanego przez kobiety. W skład zespołu wchodzi producent wykonawczy Pinto oraz producentki Laura Lewis, Laura Rister i Katie Holly, odpowiedzialne obok Jones za przeniesienie na ekran scenariusza książki Suzanne Allain o tym samym tytule.

Mr. Malcolm’s List opowiada historię kwalifikującego się kawalera Jeremy’ego Malcolma (Ṣọpẹ́ Děrísù), którego próby znalezienia partnerki, która spełni jego listę oczekiwań, powodują, że zyskuje gniew granej przez Zawe Ashton Julii Thistlewaite, która po jego odrzuceniu staje się centrum plotek sezonu. Mając nadzieję na odwrócenie sytuacji, rekrutuje ona długoletnią przyjaciółkę Selinę Dalton (w tej roli Pinto), aby przyciągnąć wzrok Jeremy’ego i zrewanżować się za zażenowanie w tym romansie z epoki, który przynosi tyle samo niespodzianek, co momentów wartych zachwytu.

Przed premierą filmu Pinto rozmawiała z THR o tym, jak zaangażowała się w projekt, o doświadczeniu pracy z tyloma kobietami u steru, o jej własnym podejściu do integracyjnej narracji filmu oraz o potencjalnym wpływie filmu na romans z okresu Regencji.

Lazy loaded image

Freida Pinto jako Selina Dalton w „Liście pana Malcolma”.Ross Ferguson / Bleecker Street

Jak zaangażowałeś się w projekt zarówno jako aktor, jak i producent, i co przyciągnęło cię do tej historii jako obu?

Scenariusz przysłała mi Laura Lewis, która jest jednym z producentów filmu. Była kiedyś agentką sprzedaży w CAA i mieliśmy kontakt. Długo rozmawialiśmy o rodzajach projektów, które chcemy realizować. Potem założyła własną firmę i Mr. Malcolm’s List – który był na Czarnej liście – był jednym z projektów, które próbowała uruchomić. Kiedy pojawił się scenariusz, byłem w Nowym Jorku i powiedziała mi o nim. Myślę, że w tamtym momencie Emma już pracowała, próbując dowiedzieć się, jak nakręcić ten film. W wywiadach, które przeprowadziliśmy dla Mr. Malcolm’s List, było bardzo interesujące słuchanie doświadczeń Ṣọpẹ́, kiedy po raz pierwszy wysłano mu scenariusz i doświadczeń Zawe, kiedy po raz pierwszy przeczytała scenariusz. To było interesujące, ponieważ myślę, że jest to produkt mojego dorastania w Indiach, gdzie jedyną inną rasą byli Hindusi wokół mnie – i studiowania literatury angielskiej, Jane Austen i wszystkich poetów. Kiedy tylko przychodziło do rozmowy o pewnych postaciach, mogłam całkowicie zobaczyć siebie jako te postacie. Z filmem i telewizją było inaczej. Film i telewizja nie reprezentowały ludzi, którzy wyglądają jak ja w tych projektach z epoki.

Więc kiedy przysłano mi scenariusz, czułem się jakby to było prawie od dawna. Studiowałam literaturę angielską w college’u. Wyobrażałam sobie siebie jako wszystkie te niesamowite, złożone, pięknie zniuansowane postacie Jane Austen – nie tylko goniące za mężczyzną lub małżeństwem, ale naprawdę kobiety, które miały agencję w jakikolwiek mały sposób mogły w ramach konstrukcji społeczeństwa w tamtym czasie. I kiedy Laura wysłała mi scenariusz, byłam jak, „Tak, to jest w zasadzie napisane dla mnie, więc jestem gotowa. Idźmy dalej i zróbmy to” Moje drugie imię to również Selina – nie żeby to grało w tej roli. (Laughs) Ale po prostu czułam się dobrze, jeśli to ma sens. Nie musiałam, w tamtym momencie, zawieszać wyobraźni, żeby pomyśleć: „Jakie to będzie uczucie dla hinduskiej kobiety grać tę postać tradycyjnie pisaną dla białych, kaukaskich Europejek.”

Czytaj również:  Carole King, Questlove, Melissa Etheridge wspominają Davida Crosby'ego: "His Music and Legacy Will Inspire Many"

Jak dobrze znałaś książkę przed rozpoczęciem kręcenia filmu, a jeśli nie znałaś, to czy czytałaś ją w którymś momencie?

Nie czytałem książki w tamtym momencie. Nawet nie wiedziałem, że istnieje książka o nazwie Mr. Malcolm’s List. I będę całkowicie szczery, nie przeczytałem książki nawet wtedy, gdy kręciłem film krótkometrażowy, ponieważ wiedziałem, że Emma będzie zachęcać i zapraszać nasze przemyślenia na temat bohaterów, ponieważ trzymaliśmy się wiernie książki. Więc kiedy nakręciłem film krótkometrażowy, wzięliśmy tylko fragment scenariusza i poszliśmy dalej i nakręciliśmy film krótkometrażowy. Ṣọpẹ́ przeczytał książkę i to bardzo szczegółowo. Kiedy mi o tym opowiedział, to właściwie uświadomiło mi, że nie chcę być pod wielkim wpływem tego, co zostało napisane, a potem zbytnio się z tym ożenić lub przywiązać. Kiedy robiłem film o nazwie Trishna, był on oparty na powieści Thomasa Hardy’ego Tess of the D’Urbervilles, i zdałem sobie sprawę, że ponieważ przeczytałem książkę w college’u, a potem ponownie na potrzeby filmu, to bardzo ingerowało w mój proces twórczy. Więc aby uniknąć tego ponownie, postanowiłem kontynuować bez czytania książki. Powiem, że faktycznie, były szczegóły, które zaczerpnąłem z Ṣọpẹ́, z czego bardzo się cieszę, a są szczegóły, z których cieszę się, że w ogóle nie czytałem.

Jak to było wejść w taką rolę i jak może się ona różnić od innych ról, które miałeś?

Czuję, że jako aktor wnosisz do każdego projektu taką samą ilość zaangażowania, poświęcenia, badań, przygotowań, więc to w zasadzie pozostaje takie samo. Ponieważ to było moje pierwsze doświadczenie w robieniu filmu z epoki, bycie w kostiumie z czasów Regencji i wcielanie się w język, maniery – maniery są tak wielką rzeczą z tego okresu, więc naprawdę spędzanie czasu na pracy ze wspaniałym historykiem na planie – myślę, że to było inne na pewno. Kiedy wchodzę do współczesnego filmu, jestem zaznajomiony ze współczesnymi manierami. Dorastałem we współczesnych czasach. Wiem, co zrobić z telefonem komórkowym. Ale w tym filmie, na przykład filiżanka do herbaty i to jak ją trzymasz, twoja postawa, jak siedzisz – i co gorset robi z twoim ciałem, kiedy go nosisz – wszystko to było wprowadzeniem. To było zabawne i to było nowe. Ale jeśli chodzi o duszę tego, kim jest ta postać i jak widzi siebie w społeczeństwie, które nieustannie wywiera presję na kobiety, nie różni się to zbytnio od tego, przez co przechodzą kobiety dzisiaj.

Ten film jest nie tylko rasowo inkluzywny, ale skupia się na wielu kobietach kolorowych i jest prowadzony przez wiele kobiet, w tym Jones. Jako producent, jak to było być częścią projektu, w którym miałeś taki poziom wpływu, pracując z tak wieloma kobietami?

Będę z tobą bardzo szczera, to nie wymagało ode mnie walki. Tak często musisz walczyć o swoje miejsce, walczyć o to, jak chcesz być widziany w filmie, jak chcesz, żeby inni bohaterowie widzieli film. Jako producent w filmie, w którym pozornie powinno być dużo walki o nasze miejsce, w tym projekcie w ogóle do tego nie doszło. Od samego początku czułam, że Laura Lewis i [Laura] Rister, dwie producentki filmu, oraz Emma są bardzo zgodne co do tego, że ktokolwiek ich sprowadzi, wniesie subtelne elementy ich kultury – niuanse tego, jak oni postrzegają te postaci – i wcale się temu nie sprzeciwiali.

Lazy loaded image

Od lewej: Naoko Mori, Freida Pinto i Zawe Ashton w „Liście pana Malcolma”Ross Ferguson / Bleecker Street

Zawe była ostatnim aktorem, który został obsadzony, a pracowałem z nią przy tym programie telewizyjnym o nazwie Guerrilla. Czułam się bardzo szczęśliwa, że mogłam uczestniczyć w tym castingu, ponieważ czułam się tak, jakbym mówiąc, że to jest nasza Julia, mówiła o tym mając wspaniałe doświadczenie, ale także znając jej dorobek jako tak bogaty i wielowarstwowy. Może robić wszystko – komedie, dramaty – i cokolwiek robi, wnosi do tego tyle głębi. Dlatego jako producent cieszę się, że w ostatecznym castingu do roli Julii miałem swój udział. I to byłaby jedyna rzecz, o której powiedziałbym, że musiałem naprawdę powiedzieć: „To jest nasza Julia. Musimy ją mieć już teraz, zanim podpisze się pod inną rolą” Ale poza tym, to było bardzo łatwe. To była rozmowa, a Emma naprawdę to prowadziła.

Czytaj również:  Notatnik Krytyka: Grammy są wielkie - ale nie tak wielkie jak Beyoncé

Jak uważasz, że fakt, że reżyserem jest kobieta wpłynął na twoje doświadczenie w pracy nad tym filmem z dwiema kobietami w roli głównej, skomplikowanymi relacjami między kobietami i przedstawieniem społecznych przeszkód związanych z płcią?

Emma jest moją pierwszą kobietą reżyserem, z którą pracowałem [in film]. Kobieta reżyserowała jeden lub dwa odcinki serialu, ale poza tym pracowałam tylko z mężczyznami. Więc pod każdym względem było to dla mnie bardzo ekscytujące, aby zobaczyć, jaka jest różnica. Moim jedynym punktem odniesienia są wszyscy reżyserzy płci męskiej, z którymi pracowałam. I powiem, że Emma miała naprawdę interesującą sytuację. Była w filmie – jej pierwszym dużym filmie fabularnym – pracując z tymi wszystkimi niesamowitymi mężczyznami wokół niej i musiała naprawdę podciągać skarpetki każdego dnia i dać im znać, że wie, co robi. Emma była zawsze przygotowana. Tak jak każdy dobry reżyser, z którym pracowałem, przychodzi i nie pozostawia ludziom miejsca na wątpliwości co do swoich możliwości. Dla mnie to było naprawdę imponujące.

Jako kobiecie było o wiele łatwiej być częścią projektu, w którym mogłam po prostu otwarcie powiedzieć: „Ale tak właśnie zrobiłaby dama w takiej sytuacji. To jest to, co kobieta zrobiłaby w sytuacji takiej jak ta”, bez konieczności wyjaśniania dlaczego. Myślę, że to była największa różnica w pracy ze wszystkimi niesamowitymi męskimi reżyserami, z którymi pracowałam w przeszłości, a potem w pracy z Emmą, gdzie czułam się o wiele łatwiej i o wiele bardziej naturalnie. Ona jest tak super utalentowana. Każdego dnia przychodziła ze swoją grą, a także pozwalała na współpracę. Jak na czyjś pierwszy film pełnometrażowy, jest to całkiem niezłe.

Emma mówiła o tym, jak film wplótł kultury bohaterów i aktorów dosłownie w kostiumy i inne elementy produkcji. Co ty i inni aktorzy wnieśliście do tej rozmowy?

To była jedna z rzeczy, na które bardzo, bardzo uważałem. Tokenizm naprawdę zaczyna przeszkadzać w filmie, kiedy próbujemy coś udowodnić. Próbujemy to przekorygować, uzasadniając swoją obecność w filmie. Nie chciałem robić nic z tych rzeczy. Cokolwiek zrobiłem, chciałem, żeby było to subtelne. Chciałem czuć, że jest to organiczne i chciałem, żeby wynikało z tego, że bohaterowie są tym, kim są i są obecni w społeczeństwie w tym momencie. Pomyślałem więc, że jedną z rzeczy, które jako Hindusi będą bardzo naturalne, będą tekstylia, tkaniny i nadruki. To jest naprawdę coś, co Indie dały wielu krajom, a w niektórych przypadkach zostały nam skradzione – w wielu przypadkach, jeśli opowiadasz historię w najbardziej dokładny sposób. (Laughs) Klejnoty, tkaniny i herbata zostały skradzione, w pewnym sensie, z Indii. Zapytałam Pam [Downe], naszą projektantkę kostiumów, czy istnieje świat, w którym nadruk paisley – ten piękny nadruk w kształcie kropli łez – mógłby zostać włączony do kostiumu, a ona wykonała tak piękną pracę.

Scena, w której Malcolm i Selina spacerują na koniach i rozmawiają o tym, dlaczego jesteś w Londynie – nadruk paisley jest na mojej sukience. Co Pam zrobiła dalej, co było tak piękne, to włączyła nadruk paisley na kostiumie Malcolma, jako sposób w jaki on pokazuje swoje uznanie dla jej kultury. Następnie nazwałyśmy mojego ojca Papa, co było czymś, co uważałyśmy za ujmujące słowo, zamiast mówić ojciec, ponieważ papa byłoby czymś, do czego Selina dorastałaby nazywając swojego tatę. Ṣọpẹ́ poszliśmy jeszcze dalej i wprowadziliśmy do filmu jego język, jego kulturę. Tak więc to znowu w tej samej scenie przy wodzie mówi w języku Yoruba. To jest subtelny sposób, w jaki chcieliśmy wpleść naszą kulturę, bez robienia tego zbyt ciężką ręką. Chciałem, żeby to było naturalne. Jeśli wyszłabym z siebie i mówiła o tym, że to są Indie, a to jest nadruk paisley i nosiła moją kulturę na rękawie, to czuję, że gdzieś w głębi duszy widzowie pomyśleliby: „Och, ona usprawiedliwia się, że jest w tym filmie” A ja nie chciałam, żeby to wyszło na jaw.

W tym filmie występuje dwóch kolorowych aktorów, co jest rzadkością w każdym filmie, ale na pewno w romansie i Regencji, gdzie widzieliśmy ludzi kolorowych w rolach głównych, ale często naprzeciwko białych aktorów. Czy uważasz, że jest to znaczący krok w kwestii opowiadania historii w sposób integracyjny?

Myślę, że jest to znaczący krok, z mojego osobistego punktu widzenia, w stosunku do tego, co mówiono mi raz po raz w branży – że jedynym sposobem, aby film odniósł sukces jest to, że osoba naprzeciwko mnie – i jest to głównie w filmie – była biała lub naprawdę sławny biały aktor. Jestem w branży od prawie 14 lat i zawsze, gdy na mojej drodze pojawiał się scenariusz, w którym grałam główną rolę romantyczną, warunkiem było to, że osoba obsadzona naprzeciwko mnie musi być biała. To nie jest coś, przed czym ludzie nawet się wzbraniali. Po prostu mówili to całkiem otwarcie. (Laughs) „Właściwie teraz szukamy dobrej równowagi”, tak jakby to miał być biały aktor. W moim umyśle, pomyślałem o tym i poszedłem, „Tak, oczywiście, są międzyrasowe małżeństwa i pary [like this] i jestem w jednym i to nie jest coś, co jest rzadkie.”

Lazy loaded image

Freida Pinto i Ṣọpẹ́ Děrísù w „Liście pana Malcolma”Ross Ferguson / Bleecker Street

Ale również co nie jest rzadkością jest sprzężenie, które jest międzyrasowe, gdzie obie osoby są ludźmi koloru. Więc jestem jak, dlaczego to jest takie coś? Dlaczego Hollywood tak bardzo się tego boi lub tak bardzo się tego bało? W Guerrilla, o którym wspomniałem wcześniej, romantycznymi bohaterami byli ludzie kolorowi – Babou Ceesay i ja. To było naprawdę interesujące, jak nikt nie kwestionował tego połączenia, nikt nie kwestionował romansu. To uświadomiło mi, że dajemy formuły tylko dlatego, że producenci dają zielone światło formułom, które odniosły sukces w przeszłości. Tak więc mamy wszelkie powody, aby, gdy mamy możliwość i gdy mamy reżysera lub producenta, który chce zobaczyć pary wszystkich ras, iść naprzód i zrobić to.

Czytaj również:  Billy Crystal wspomina "Kiedy Harry poznał Sally" po wizycie w Katz's Deli po raz pierwszy od czasu kręcenia filmu

Czy czujesz, że w Wielkiej Brytanii jest inaczej niż w USA?

Tak, zdecydowanie inaczej w Wielkiej Brytanii. Wiesz, Nowy Jork jest super wielokulturowy. L.A. też jest wielokulturowe. Ale Hollywood jakby nałożyło zasłonę na wielokulturowość dla siebie – nie mogąc zobaczyć, co naprawdę jest w społeczeństwie. Jest też cały kawałek średniej Ameryki, gdzie wielokulturowość – nie wiem, czy naprawdę istnieje w swojej pełnej formie. Ale czuję, że tutaj, kiedy chodziłem po ulicach Londynu, mam wrażenie, że widzę to bardziej niż w Ameryce. Jest mniejszy strach przed włączeniem tego w to. Myślę też, że ludzie są o wiele odważniejsi w wyborach, których dokonują w filmie i telewizji tutaj w Londynie i Wielkiej Brytanii. To jeden krok na raz. Jak już mówiłem, kiedy powiedziano mi, że wybór padnie na białego aktora głównego, to dlatego, że potrzebowali go, by odnieść sukces. Nie sądzili, że obsadzenie dwóch osób kolorowych w głównych rolach – męskich, żeńskich, żeńskich, męskich, męskich, jakichkolwiek kombinacji – rzeczywiście doprowadzi do sukcesu w kasie.

Dzięki telewizyjnym i filmowym romansom integracyjnym, dzieje się wiele adaptacji, co oznacza, że postacie, które są napisane jako białe, są obsadzane na ekranie z aktorami kolorowymi. Czy osobiście chcesz czegoś, co jest bardziej oryginalne dla specyficznego doświadczenia twojej postaci, czy chcesz grać w ramach istniejącego materiału napisanego dla białych postaci i rozszerzyć go?

To pytanie naprawdę mnie uderzyło: czy chciałbyś, aby napisano coś bardziej oryginalnego, a potem dostajesz możliwość grania z tym, czy też bierzesz dostosowaną do ciebie białą postać. Aby zagrać postać, która jest bardzo autentyczna w stosunku do tego, kim jestem – tej postaci lub historii, wciąż musimy iść szukać. Nie wiem, gdzie to jest. Nie wiem, czy została napisana, czy ta książka faktycznie istnieje. Ale jako producent – i poza byciem producentem przy Mr. Malcolm’s List – szukam już takich projektów. Będą one jednak osadzone w Indiach. Jak już mówiłam, dorastałam w Indiach, gdzie czytałam dużo indyjskiej literatury w ramach studiów na kierunku angielskim i czuję, że te historie muszą być opowiedziane, ponieważ są one bardzo bogate, zniuansowane i złożone w przypadku postaci kobiecych. Dla mnie to jest moja droga do otwarcia umysłów ludzi: powrót do moich korzeni, powrót do mojej kultury i pozostanie wiernym historii, którą próbuję opowiedzieć.

Jeśli chodzi o książki takie jak Mr. Malcolm’s List, to jest to rodzaj mash-upu okresu regencji Jane Austen, ale także romansów z lat 90. To jest świat fantazji, którego chcę być częścią, kiedy te możliwości pojawiają się na mojej drodze. Ale czy aktywnie próbuję po prostu to zrobić? Absolutnie nie. Ponieważ czuję, że to jest sposób, w jaki zaczynamy widzieć więcej tych projektów Regency zapraszających wszystkie rasy lub mających kogoś w końcu znaleźć tę krótką historię lub historię o kobiecie lub mężczyźnie, który żył w czasach, które również nie były szlachtą, ale które mogłyby być każdym. Zaczyna się to od faktycznego otwarcia umysłów ludzi na te różne kultury, więc staram się zrobić swoją część, jeśli chodzi o kulturę południowoazjatycką i indyjską.

Wywiad edytowany dla długości i jasności.

Latest Posts

Nie przegap