piątek, 3 maja, 2024

Ostatnie posty

Jak „Tokyo Vice” uchwyciło na kamerze więcej japońskiej stolicy niż jakikolwiek program telewizyjny wcześniej

Kiedy pewnego marcowego wieczoru 2023 roku niebo nad historyczną dzielnicą Akasaka w Tokio rozpogodziło się, nikt w 37-milionowym mieście nie mógł odetchnąć z większą ulgą niż Masanori Aikawa, niestrudzony kierownik lokalizacji zatrudniony przez Warner Bros. Discovery’s Max i jego hitowy serial telewizyjny Tokyo Vice.

Dramat kryminalny neo-noir był wówczas w dwóch trzecich drogi do produkcji drugiego sezonu w Japonii, a na tę noc zaplanowano jedną z najbardziej ambitnych sesji zdjęciowych. Produkcja miała zająć całą przecznicę Esplanady Akasaka, starego pasa nocnego życia słynącego z setek barów i klubów dla hostess, które są upakowane w wąskich, średnich budynkach. Żadna japońska produkcja telewizyjna – nie mówiąc już o zagranicznych, zachodnich – nigdy nie otrzymała pozwolenia policji na kręcenie w Akasaka, która znajduje się w pobliżu wielu najważniejszych miejsc kulturalnych i politycznych Tokio. Prawdopodobieństwo uzyskania zgody na rozpoczęcie zdjęć w tym miejscu wydawało się tak nieprawdopodobne, że producenci Tokyo Vice postrzegali zaplanowane na tę noc zdjęcia jako kulminację wszystkich postępów, jakie poczynili w uzyskaniu bezprecedensowego dostępu do prawdziwego, oświetlonego neonami podbrzusza Tokio. Aikawa i jego zespół w jakiś sposób dokonali niemożliwego; zdobyli oficjalne poparcie – ale przez większość dnia prognozy zapowiadały ulewny deszcz.

„Gdyby spadł deszcz, chyba bym się rozpłakał” – powiedział mi później Aikawa przez tłumacza, nie dając po sobie poznać, że żartuje.

Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Akasaki, aby odwiedzić plan zdjęciowy Tokyo Vice, nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wiele działo się tej nocy. Jak w każdej produkcji telewizyjnej, aktywność była wszędzie. Skupiska japońskich członków ekipy Tokyo Vice przygotowywały się do odgrodzenia fragmentów ulicy, a szefowie różnych działów tłoczyli się ze swoimi zespołami w małych, zamkniętych restauracjach, które Fifth Season, główna firma producencka serialu, wynajęła jako miejsca pracy (ulice Tokio są zbyt wąskie, by pomieścić przyczepy produkcyjne w hollywoodzkim stylu). Nocna sesja zdjęciowa stworzyłaby uliczne następstwa jednego z najbardziej wybuchowych momentów drugiego sezonu: graficznej strzelaniny w klubie hostess, która pochłonęła życie kluczowej postaci. Karetki pogotowia, radiowozy i dziesiątki statystów stały w gotowości, by zająć pozycję przed fasadą fikcyjnego budynku, tworząc tłum gapiów i osób udzielających pierwszej pomocy. Gwiazdy Tokyo Vice, Ansel Elgort i Ken Watanabe, spotkają się następnie pośród chaosu, aby gorączkowo omówić to, co właśnie się wydarzyło. Co najważniejsze, robiliby to na prawdziwych ulicach Akasaki, ze świecącym oznakowaniem i niepowtarzalną atmosferą nocnego życia – a nie na mocno ubranej scenie dźwiękowej w Los Angeles czy Toronto.

Ansel Elgort na planie w tokijskiej dzielnicy Akasaka.

„Nigdy nie było pytania o to, czy zamierzamy nakręcić Tokyo Vice w całości w Japonii” – mówi Sarah Aubrey, szefowa działu oryginalnych treści w Max. „To nie miała być historia rozgrywająca się w amerykańskiej ambasadzie z kilkoma wycieczkami do reszty Tokio. To zanurzenie się w japońskiej kulturze poprzez świat przestępczy tego miasta – i to był główny punkt sprzedaży dla mnie i sieci.”

Tokyo Vice, luźno oparty na pamiętniku napisanym przez dziennikarza Jake’a Adelsteina, opowiada historię znającego japoński język amerykańskiego pisarza (Elgort), który zajmuje się przestępczością dla jednej z największych tokijskich gazet. W trakcie tego procesu nawiązuje nieprawdopodobną więź z zawziętym detektywem lokalnej policji (Watanabe), dzieląc się informacjami i pracując razem nad rozwikłaniem nikczemnych działań yakuzy. Mieszany językowo serial zaimponował krytykom, starając się naświetlić wewnętrzne światy i towarzyszące im subkultury wielu wybitnych japońskich postaci – daleko poza ich powiązaniami z kaukaskim intruzem. Prawdopodobnie najświeższą postacią serialu jest jednak samo Tokio.

Aubrey mówi: „Widzowie widzieli już tak wiele w telewizji – wszyscy mieliśmy siedem lub osiem lat Peak TV – więc poprzeczka wciąż rośnie, jeśli chodzi o dostarczanie ludziom świeżych historii. Wiedzieliśmy, że jeśli uda nam się wejść głębiej i głębiej w prawdziwe Tokio, będziemy w stanie to zapewnić.”

Niedoświetlony urok Tokio jako scenerii wynika jednak właśnie z faktu, że od dawna ma ono reputację wśród weteranów produkcji jako najtrudniejsza do uchwycenia w kamerze duża metropolia na świecie.

„Kręciłem prawie wszędzie na świecie i w większości miejsc zmienia się sceneria i języki, ale można działać mniej więcej w ten sam sposób” – mówi Todd Sharp, prezes ds. produkcji w Fifth Season. „Ale Japonia to zupełnie inny świat pod względem tego, jak działa przemysł filmowy i jak lokalna ludność się do niego odnosi.”

Niezależnie od tego, czy chodzi o Paryż, Sydney, Budapeszt czy Seul, każdy międzynarodowy serial telewizyjny z podobnymi ambicjami dotyczącymi kręcenia zdjęć na miejscu najpierw zwróciłby się do lokalnej komisji filmowej kraju goszczącego, która dostarczyłaby informacji na temat zachęt podatkowych i pomogłaby w usprawnieniu procesów zatwierdzania pożądanych obszarów zdjęciowych. Następnie zespół zajmujący się lokalizacją serialu zwraca się do lokalnych firm z dokumentami prawnymi i rekompensuje im tymczasowe wykorzystanie ich przestrzeni. Najczęściej zaangażowane strony są po prostu podekscytowane możliwością kręcenia filmu lub programu telewizyjnego w ich sąsiedztwie. Kiedy pojawiają się opory, projekt po prostu zwiększa ofertę rekompensaty. Pieniądze nieuchronnie przemawiają.

Czytaj również:  recenzja filmu "Indiana Jones i tarcza przeznaczenia": Harrison Ford po raz ostatni łamie bat w ostatnim rozdziale, w którym brakuje zarówno emocji, jak i zabawy

Japonia dopiero niedawno wprowadziła bardzo skromny system zachęt, a lokalne władze w przeszłości w najlepszym razie ostrożnie patrzyły na zagraniczne produkcje. Możliwości komisji filmowych w kraju są również wyraźnie ograniczone. A dla lokalnych właścicieli firm otrzymanie dobrej zapłaty za korzystanie z ich przestrzeni nie jest ich pierwszym i jedynym zmartwieniem.

Alan Poul był producentem wykonawczym w Tokyo Vice najlepiej przygotowanym do radzenia sobie z wyzwaniami kulturowymi, przed którymi serial nieuchronnie stanie w Japonii. Dziś Poul jest zarówno cenionym producentem telewizyjnym (Tales of the City, My So-Called Life, Six Feet Under), jak i znakomitym reżyserem (Big Love, Swingtown, The Newsroom), ale swoją karierę rozpoczął na scenie dźwiękowej w latach 80. w zachodniej części Tokio. Po ukończeniu studiów na Yale z dyplomem z języka japońskiego i literatury, został zwerbowany przez niezależnego scenarzystę i reżysera Paula Schradera (Taxi Driver, Light Sleeper) do roli producenta współpracującego przy filmie Mishima: A Life in Four Chapters (1985) – kultowego już filmu biograficznego o obrazoburczym japońskim pisarzu Yukio Mishimie, który został nakręcony z całkowicie japońską obsadą i ekipą w Toho Studios w Tokio. Następnie Poul został zatrudniony jako producent stowarzyszony przy osadzonym w Japonii filmie kryminalnym Ridleya Scotta o Yakuzie Black Rain (1989), projekcie, który w swoim czasie odniósł komercyjny i krytyczny sukces, ale który napotkał tak notoryczne trudności i lokalne reakcje podczas produkcji, że został skutecznie wyrzucony z Japonii przed zakończeniem zdjęć. Przez dziesięciolecia branżowe plotki na temat wyzwań związanych z Black Rain zniechęcały niektóre projekty studyjne nawet do rozważania pracy w tym kraju.

„Wszystko w tym kraju jest lokalne i wszystko opiera się na precedensie”, wyjaśnia Poul, który jest także reżyserem kilku odcinków Tokyo Vice. „Jeśli chcesz kręcić gdziekolwiek w Tokio, decyzja należy do lokalnego posterunku policji w tej okolicy. A jeśli nikt wcześniej nie kręcił tam zdjęć, ich instynkt zawsze mówi „nie”. Działają, biorąc pod uwagę najgorszy scenariusz i fakt, że odpowiedzialność spadnie na nich, jeśli coś pójdzie nie tak”

Dodaje: „Jedynym sposobem, aby tu pracować, jest rozwiewanie wszelkich obaw i wykazywanie się wyjątkową sumiennością przez cały czas – a bądźmy szczerzy, nie wszyscy w tej branży tak się zachowują.”

J.T. Rogers, twórca Tokyo Vice, przyszedł do projektu jako uznany, nagrodzony Tony dramaturg (Oslo), ale także jako „pożytecznie naiwny” początkujący showrunner, jak to ujął.

„Napisałem cały serial, nie zdając sobie sprawy z tego, jak trudno będzie go nakręcić w Tokio” – wyjaśnia. „A ponieważ Japonia jest tak uprzejmym społeczeństwem, kiedy tu przyjechałem, nikt nie podszedł do mnie z pozycji „Czyś ty kurwa zwariował? Jak myślisz, że możesz to tutaj nakręcić?”

„Oczywiście szybko zdałem sobie sprawę, że było to niewiarygodnie trudne” – mówi. „Ale w pewnym sensie myślę, że serial miał szczęście, ponieważ podszedłem do niego z naiwnego miejsca, po prostu pisząc program tak, jak go sobie wyobrażałem, zamiast próbować iść na skróty z wyprzedzeniem – więc nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko spróbować być bardzo odważnym w tym, co próbowaliśmy.”

Poul jednak od początku wiedział lepiej. „Kiedy powiedziałem studiu, ile czasu będziemy potrzebować na przygotowania, na początku myśleli, że żartuję” – wspomina. „Ponieważ w większości krajów, w których istnieje kultura filmowa, jeśli przyjedziesz z dwumiesięcznym wyprzedzeniem, możesz zebrać prawie wszystko. W Japonii jest to sześć miesięcy”

Tokyo Vice twórca J.T. Rogers i producent wykonawczy/reżyser Alan Poul za kulisami w Tokio.

Podczas każdej nocy zdjęciowej w Tokio, zespół lokalizacyjny Aikawy mógł liczyć nawet 20 pracowników – ponad dwukrotnie więcej niż byłoby to wymagane w jakimkolwiek innym mieście. Ekstremalny wysiłek, jaki jego zespół włożył w zabezpieczenie zdjęć do Akasaki, był przykładem wyzwań związanych z pracą w Japonii – podobnie jak jego przerażenie możliwością wystąpienia deszczu. Według Aikawy, żaden japoński serial telewizyjny ani film nigdy nie był kręcony w Akasaka, głównie dlatego, że mniejsze produkcje w kraju nigdy nie byłyby skłonne poświęcić ogromnego czasu i zasobów.

„Kiedy po raz pierwszy rozmawialiśmy z policją około sześć miesięcy temu, powiedzieli nam, że rozważą naszą propozycję dopiero po uzyskaniu pozwolenia na strzelanie od każdej firmy w okolicy” – wyjaśnia. „Jestem pewien, że powiedzieli to zakładając, że sprawi to, że po prostu się poddamy”

Czytaj również:  Catherine Cyran, nominowana do nagrody Emmy filmowiec, zmarła w wieku 59 lat

Zamiast tego ekipa systematycznie rozchodziła się i spełniała zwykłe wymagania dotyczące zabezpieczenia lokalizacji w Japonii – w tym przypadku indywidualnie podchodząc do ponad 300 barów i sklepów w zasięgu widoczności budynku w Akasaka, który chcieli sfilmować.

„Proces lokalizacji tutaj, podobnie jak wszystko inne, jest niezwykle pracochłonny” – wyjaśnia Poul. „Wiąże się to z zabraniem małego prezentu – pudełka słodyczy lub krakersów ryżowych – do każdego właściciela sklepu i usiąść z nimi, aby kultywować relacje. Ich głównym zmartwieniem będzie to, by sesja zdjęciowa nie przeszkadzała ich sąsiadom i stałym klientom, ponieważ w Japonii relacje z otoczeniem są święte”

Te obywatelskie imperatywy kulturowe są częścią tego, co sprawia, że Japonia jest tak „wysoce funkcjonalnym i przyjemnym” miejscem, mówi Poul – ale także sprawiają, że nieuchronnie inwazyjne ćwiczenie filmowania w miejscu jest głębokim wyzwaniem.

„Jeśli nie możesz dać [właścicielowi sklepu] silnego poczucia pewności, że będziesz myślał w jego imieniu, nie ma znaczenia, ile pieniędzy zaoferujesz jako opłatę za lokalizację” – dodaje Poul.

Relacje między produkcją a poszczególnymi dostawcami również wymagają niezwykłej staranności i ciągłości.

„Niezależnie od tego, czy chodzi o policjantów, czy właściciela sklepu, będą oni chcieli mieć do czynienia tylko z jedną osobą” – wyjaśnia Poul. „To po części dlatego nasz zespół ds. lokalizacji jest o wiele większy niż w Stanach Zjednoczonych. Każda lokalizacja ma przypisaną jedną osobę, która pozostaje ich kontaktem. Nie może pojawić się ktoś i powiedzieć: „Cześć, jestem Suzy, jestem dziś nowym kierownikiem lokalizacji” To nie przejdzie i będziesz zaczynać od nowa”

W ciągu wielu miesięcy, niezliczonych wizyt i uprzejmych prezentów rozrzucanych przez furgonetkę, zespół Aikawy w końcu uzyskał błogosławieństwo na kręcenie zdjęć na Akasaka Esplanade od wszystkich ponad 300 lokalnych lokali.

„Jestem w tym biznesie od 20 lat i po raz pierwszy byłem zaangażowany w program, który zaszedł tak daleko” – mówi Aikawa. „Zrobiliśmy tak wiele, że myślę, że policja w końcu poczuła się z nami źle i dlatego się zgodziła. Mieliśmy dużo szczęścia, że ludzie, którzy byli odpowiedzialni za to, byli w stanie poczuć naszą pasję i zaczęli sympatyzować z tym, co próbowaliśmy zrobić”

Mimo to, oficjalne zielone światło pojawiło się dopiero na tydzień przed zaplanowaną nocną sesją zdjęciową. I chociaż ulewny deszcz, który był prognozowany na tę noc, ostatecznie nie spadł, gdyby tak się stało, Aikawa i jego zespół nie mieliby innego wyjścia, jak tylko wrócić do punktu wyjścia.

„Musielibyśmy wrócić do każdego sklepu, aby przeprosić i zapytać, czy możemy zmienić termin, a potem musielibyśmy od nowa negocjować z policją” – mówi, krzywiąc się na samą myśl o tym.

Ekipa zajmująca się lokalizacją Tokyo Vice musiała również wziąć pod uwagę lokalne kwestie, które były zaskakująco adekwatne do tematyki serialu kryminalnego.

Historycznie rzecz biorąc, japońska yakuza była głęboko powiązana z krajowym przemysłem rozrywkowym, którego korzenie sięgają klubów na żywo i kabaretów rządzonych niegdyś wyłącznie przez podziemie. Przez dziesięciolecia japońskie produkcje filmowe i telewizyjne zawsze wysyłały kierownika lokacji do najbliższego biura yakuzy, gdy planowały kręcić na miejscu – zwykle z butelką saké w ręku – aby poprosić o ochronę i pozwolenie na działanie na terytorium gangu. Jednak począwszy od 2010 roku, japońskie prefektury (podobne do stanów) zaczęły uchwalać „rozporządzenia wykluczające Yakuzę”, które zakazywały płacenia haraczu lub prowadzenia interesów z gangami.

Tokyo Vice zatrudnił kilku byłych detektywów japońskiej policji, którzy pracowali w yakuzie w latach 90-tych, aby służyli jako doradcy kulturowi w serialu – część wielu wysiłków Poula, aby zachować jak największą autentyczność dla japońskiej publiczności. Byli policjanci, którzy obecnie pracują jako prywatni detektywi, pomogli Rogersowi oraz innym scenarzystom i reżyserom serialu zachować dokładność w przedstawianiu zarówno zachowań japońskiej policji, jak i wysoce zrytualizowanych zwyczajów i nomenklatury yakuzy.

Byli policjanci prowadzili również badania dla działu lokalizacji, sprawdzając adresy biur yakuzy w dzielnicach, w których Tokyo Vice planował kręcić, dzięki czemu Aikawa i jego zespół mogli uniknąć przypadkowego zwrócenia się do nich w celu wykupienia lokalizacji i złamania prawa. Obecność starych gliniarzy upewniła również niektórych członków ekipy, że jeśli jacyś członkowie yakuzy będą próbowali zakłócić produkcję, na planie będą doświadczone ręce, które poradzą sobie z tym, co może się wydarzyć (w nocy, kiedy byłem tam w Akasaka, Aikawa powiedział mi, że zauważył rzucającą się w oczy, elegancko ubraną postać czającą się na obrzeżach produkcji, którą założył, że była yakuza niskiego szczebla, która wpadła, aby zbadać scenę).

Złożoność i cierpliwość wymagana do pracy w ramach systemu w Japonii sprawiły, że większość hollywoodzkich produkcji osadzonych w tym kraju po prostu złamała zasady.

„Mam nadzieję, że uda nam się ustanowić pozytywny precedens na przyszłość” – powiedział mi na marginesie nocnych zdjęć Alex Boden (SENSE8, nadchodzący The Way of the Wind Terence’a Malicka), jeden z producentów Tokyo Vice. „Ponieważ większość produkcji jest kręcona w stylu partyzanckim – często z fantastycznymi efektami artystycznymi, ale reputacja i relacje, które pozostawili, zostały zniszczone.”

Czytaj również:  premiera "Genie" jako największego oryginalnego filmu Peacocka w historii

Prawie wszystkie historie rozgrywające się w Tokio, które pamiętają miłośnicy kina – takie jak Lost in Translation Sofii Coppoli lub japońska fabuła Babel Alejandro Gonzáleza Iñárritu – były w większości lub w całości kręcone bez legalnego pozwolenia, gdy tylko kamera zapuszczała się na ulice miasta. Inne duże seriale i filmy opowiadające japońskie historie po prostu próbowały odtworzyć kraj w innym miejscu, z zdecydowanie mieszanymi rezultatami. Silence Martina Scorsese nakręcono na Tajwanie; Shogun Disneya nakręcono w Vancouver i okolicach; Bullet Train Brada Pitta powstał na scenach dźwiękowych w Los Angeles; Minamata Johnny’ego Deppa nakręcono w Europie Wschodniej. Lista jest długa.

Ale ambicja Tokyo Vice, aby opowiedzieć historię osadzoną w mieście przez kilka sezonów, wykluczyła pokusę lekceważenia zasad.

„Wiedzieliśmy, że byliśmy tu przez sześć miesięcy w pierwszym sezonie i chcieliśmy wrócić na drugi sezon, więc po prostu nie mogliśmy sobie pozwolić na narażanie naszych relacji w ten sposób” – mówi Boden. „Nie było innej opcji niż zrobienie tego właściwie od samego początku.”

Długość zaangażowania produkcji w Japonii również przyniosła korzyści. Jak powie każdy, kto spędził dużo czasu lub ma doświadczenie biznesowe w Japonii, kultywowanie zaufania w tym kraju wymaga czasu, ale raz zdobyte zaufanie może być potężne.

„Kiedy przyjechaliśmy kręcić pierwszy sezon, byliśmy gaijinami [japońskie słowo oznaczające obcokrajowca] tworzącymi serial – a reputacja gaijinów zachowujących się podczas kręcenia w Japonii nie była najlepsza” – wspomina Poul. „Ponadto kręciliśmy historię o yakuzie – temat tabu – na podstawie książki, która była tak kontrowersyjna, że nigdy nie została tu opublikowana. Mieliśmy więc przeciwko sobie tak wiele ciosów i nikt nie chciał mieć z nami do czynienia.”

Producenci Tokyo Vice wiedzieli, że mogą wykorzystać wszystko, czego się nauczyli, jeśli sieć ma zatwierdzić drugi sezon.

„Chociaż wszyscy uwielbiają wygląd Tokio w pierwszym sezonie, czułem, że nie widzieliśmy wystarczająco dużo”, wspomina Poul. „Kiedy go oglądałem, myślałem: „O mój Boże, tyle ludzi siedzi w pokojach” Chciałem jeszcze bardziej wyjść na ulice”

Mówi Sharp, szef produkcji pierwszego sezonu: „Jeśli chodzi o rodzaje lokalizacji, których szukaliśmy i rzeczy, które próbowaliśmy nakręcić w mieście, w drugim sezonie stworzyliśmy znacznie bardziej ambitny program”

Sharp szacuje, że około 70 procent drugiego sezonu Tokyo Vice zostało nakręcone w Japonii, w porównaniu do 50 procent pierwszego sezonu

„To, co naprawdę pozwoliło nam to osiągnąć”, dodaje Poul, „to fakt, że serial był emitowany w Japonii i staliśmy się znanym towarem – a wieść niosła, że serial był wysoko ceniony, ponieważ udało nam się uzyskać odpowiednią autentyczność kulturową. Dzięki temu z pariasów staliśmy się VIP-ami.”

Kiedy ekipa Tokyo Vice wróciła do Japonii, aby nakręcić drugi sezon, Poul, Rogers i Watanabe spotkali się z burmistrz Tokio Yuriko Koike na publicznym wydarzeniu prasowym, gdzie wyraziła swoje jednoznaczne poparcie dla projektu. Burmistrz nadała później Poulowi honorowy tytuł oficjalnego ambasadora turystyki w Tokio. Seria otrzymała również listy poparcia od wybranych członków japońskiego Sejmu, krajowego organu ustawodawczego.

„Te gesty nie miały żadnej natychmiastowej, bezpośredniej mocy” – mówi Poul. „Ale pomogły naszemu działowi lokalizacji w kontaktach z lokalnymi sprzedawcami i policją, ponieważ burmistrz przekazał, że będziemy dobrze traktowani i że władze lokalne i krajowe uśmiechają się teraz do nas”

Watanabe i Elgort, przygotowujący się do nakręcenia spotkania ich postaci w Akasaka.

Tej niedzielnej marcowej nocy na ulicach Akasaki Poul odciągnął mnie na bok, gdy zbliżał się moment kręcenia wielkiej sceny. Statyści byli na miejscu, a Watanabe i Elgort mieli chwilę dla siebie na uboczu, przygotowując się do gorączkowego spotkania przed kamerą. Niejasne poczucie napięcia, które zawsze poprzedza ujęcie, zaczynało opadać na ponad 50 członków obsady i ekipy rozproszonych w różnych miejscach na ulicy. Poul zwrócił moją uwagę na rozmieszczenie pojazdów ratunkowych z epoki zaparkowanych przed budynkiem, który miał służyć jako fikcyjne, błyszczące wejście do klubu hostess. Akasaka Esplanade jest ulicą jednokierunkową i mimo że policja wydała pozwolenie na zamknięcie drogi na kilka godzin, pozostały pewne zastrzeżenia. Producenci chcieli zaparkować karetki pogotowia i samochody policyjne w nieuporządkowanym skupisku otaczającym drzwi, podkreślając wrażenie chaosu po bitwie na pistolety.

„Nawet jeśli pozwolili nam zamknąć drogę, policja powiedziała, że nasze rekwizyty muszą przestrzegać znaków drogowych” – wyjaśnił Poul, kręcąc głową na pojazdy ratunkowe ustawione w uporządkowanym rzędzie przed budynkiem.

Uśmiechając się smutno, dodał: „Przeszliśmy bardzo długą drogę, ale nigdy nie osiągniemy wszystkiego”

Ansel Elgort na planie w Akasaka.

Latest Posts

Nie przegap