poniedziałek, 6 maja, 2024

Ostatnie posty

Lewis Capaldi o tym, dlaczego jest „bardzo realna możliwość”, że będzie musiał „spakować muzykę”

Lewis Capaldi mówi, że jego najnowszy album Broken By Desire to Be Heavenly Sent jest „płytą, którą kocham”, ale jego poczucie bycia oszustem i zespół Tourettes’a mogą ostatecznie uniemożliwić kontynuowanie pracy w muzyce.

Artysta „Before You Go” otworzył się na wyzwania i presję związaną z produkcją swojego drugiego albumu – dotkniętego pandemią – a także na swój nadchodzący dokument Netflixa How I’m Feeling Now dla The Sunday Times.

Mówiąc o swoich obecnych doświadczeniach Capaldi ujawnił, że jego miał ciężkie kilka dni z zawrotami głowy, które dostały tak złe, że musiał zadzwonić do NHS 24, krajowego systemu telezdrowia i teleopieki w Szkocji. „Potrzebowałem usłyszeć, że coś nie jest ze mną strasznie źle”, powiedział o decyzji. „Z moim Tourette’em mogę sobie poradzić, ponieważ wiem, że nie zagraża on życiu. Myślę, że zawroty głowy są spowodowane zapaleniem oskrzeli i odstawieniem leku przeciwlękowego Sertraline. Mam też infekcję ucha. To amalgamat wielu ciekawych dolegliwości”

W dalszej części wywiadu Capaldi mówi o tym, jak jego zdrowie psychiczne, które obejmuje takie rzeczy jak wspomniane wcześniej lęki i coraz bardziej obecny syndrom impostera, wpływa na jego zdolność do tworzenia muzyki. Obejmuje to pracę nad jego najnowszym albumem, „płytą, którą kocham”, której piosenki „nie może się doczekać, aby zagrać” na żywo.

„Tylko tworzenie muzyki mi to robi” – mówi. „W przeciwnym razie mogę być w porządku przez kilka miesięcy naraz. Więc to jest dziwna sytuacja. W tej chwili kompromis jest tego wart. Ale jeśli dojdzie do punktu, w którym wyrządzę sobie nieodwracalne szkody, to odejdę. Nienawidzę hiperboli, ale to bardzo realna możliwość, że będę musiał spakować muzykę.”

Dodał, że jeśli chodzi o wejście na scenę, jego Tourettes również stanowi wyzwanie i w pewnym sensie kradnie radość z rzeczy, którą najbardziej kocha w tworzeniu muzyki. „Mój tik staje się teraz dość zły na scenie”, mówi. „Próbuję się z tym uporać. Jeśli nie będę w stanie, to mam przejebane” – powiedział. „Jest łatwiej, kiedy gram na gitarze, ale nienawidzę grać na gitarze”.

Czytaj również:  Odsłonięcie laureatów nagrody Césara w Paryżu

Capaldi rozwija później, że w przeciwieństwie do innych sławnych animatorów, element sławy w jego zawodzie nie jest tak naprawdę tym, co wpływa na jego zdrowie psychiczne. Zamiast tego, to oczekiwania wokół jego pracy.

„Bycie sławnym jest łatwe. Jesteś na zewnątrz i o i ludzie mówią cześć. Co jest w tym trudnego?” powiedział outletowi, śmiejąc się. „Problemem jest presja związana z pracą. Trasy koncertowe w ogromnych salach. Oczekiwania wobec mnie. To z pewnością wywołuje niepokój u każdego, a co dopiero u takiego hipochondryka jak ja”

W osobnej notatce, Capaldi podzielił się kilkoma anegdotami na temat ostatnich kolegów celebrytów, z którymi FaceTimed podczas festiwali w Dzień Świętego Patryka. W tym Chrisa Martina z Coldplay, który wysłał słodką, choć opóźnioną, odpowiedź.

„To było po powrocie do domu, że zrobiłem z siebie idiotę. I FaceTimed Chris Martin, myślę, że aby zapytać, czy chciałby przyjść na after-party,” Capaldi przypomniał. „Dzięki Bogu nie odpowiedział. Nawet go nie znam. Spotkałem go raz i był na tyle słodki, że wpisał swój numer do mojego telefonu. Wpisał go jako Chris Martin (Coldplay), jakbym mógł zapomnieć, kim jest.”

Martin jednak odpowiedział i zaoferował Capaldiemu swoje ucho, jeśli było to coś „pilnego”

„Obudziłem się następnego dnia i wysłał mi długą, uroczą notatkę z powrotem, mówiąc, że był w Brazylii i pytając, czy jestem w porządku. 'Jeśli to pilne, zadzwoń do mnie, dużo miłości’, napisał”, powiedział piosenkarz. „Naturalnie spędziłam cały dzień pogrążona w niepokoju.”

Latest Posts

Nie przegap