Akademia Filmowa ogłosiła w piątek, że „przeprowadza przegląd” kampanii oscarowych w tym sezonie, przy czym oddolny wysiłek, który zaowocował zaskakującą nominacją do Oscara dla najlepszej aktorki dla Andrei Riseborough za występ w niezależnym filmie To Leslie prawie na pewno będzie głównym przedmiotem ich dociekań.
Nominacja dla Riseborough, 41-letniej brytyjskiej aktorki, wywołała słyszalne okrzyki, gdy została ogłoszona w zeszły wtorek, ponieważ niewiele osób z wyjątkiem członków gałęzi aktorskiej Akademii, która decyduje wyłącznie o aktorskich nominacjach do Oscara, kiedykolwiek słyszało o filmie, za który została przyznana, który kosztował – i przyniósł – praktycznie nic. Biorąc jednak pod uwagę ogromny odzew krytyki na portret Riseborough jako alkoholiczki po premierze filmu na zeszłorocznym festiwalu SXSW oraz brak środków finansowych, jakimi dysponował amerykański dystrybutor filmu, Momentum Pictures, film został przyjęty do kin. dystrybutor filmu, Momentum Pictures, reżyser filmu, Michael Morris, i jego żona, aktorka Mary McCormack, zaapelowali do znanych przyjaciół z branży aktorskiej o zamieszczenie informacji o występie Riseborough w mediach społecznościowych i zorganizowanie osobistych lub wirtualnych spotkań z aktorką.
Wśród tych, którzy podzielili się swoimi aprobatami dla pracy Riseborough na Facebooku, Twitterze lub Instagramie, byli Susan Sarandon, Helen Hunt, Zooey Deschanel, Mira Sorvino, Constance Zimmer, Rosie O’Donnell, Alan Cumming i współpartner Riseborough Birdman Edward Norton (Norton zatweetował, że występ Riseborough „po prostu przewrócił mnie na bok”). Wśród tych, którzy prowadzili imprezy dla filmu, byli Charlize Theron, Jennifer Aniston, Courteney Cox, Minnie Driver, Gwyneth Paltrow, Amy Adams, Frances Fisher i Kate Winslet. (Winslet powiedziała o występie Riseborough To Leslie na swoim spotkaniu, „Myślę, że to najwspanialszy kobiecy występ na ekranie, jaki kiedykolwiek widziałam w moim życiu.”)
Wielu obserwatorów branży wyraziło podziw i podziw, że tak wiele znanych osób poszło na bat – i ostatecznie przeszło – dla Riseborough. Inni jednak skrytykowali kampanię, zauważając, że nie każda nadzieja Oscarów ma dostęp do takiego Rolodexu, jaki mają mistrzowie Riseborough i sugerując, że niektórzy z nich byli nie na miejscu, nakłaniając ludzi do umieszczenia jej nr 1 na ich ważonej karcie do głosowania. Ten ostatni argument najwyraźniej skłonił Akademię do rozpoczęcia przeglądu – ale jako długoletni student i obserwator Akademii, wysoce wątpię, opierając się na informacjach dostępnych obecnie w domenie publicznej, że organizacja podejmie działania karne przeciwko Riseborough lub jej nominacji.
Nie powinni też.
To dlatego, że bezczelne zabieganie o głosy na Oscary jest tradycją niemal tak starą jak sama Akademia i nieuniknionym następstwem wymachiwania nagrodą, która może zmienić losy filmu lub twórcy.
W pierwszych latach istnienia Nagród Akademii małe jury – znane jako „centralna rada sędziów” – wybierało zwycięzców. Przed drugą ceremonią wręczenia Nagród Akademii, Mary Pickford, jedna z założycielek organizacji i gwiazda miernego filmu z tamtego sezonu Coquette, zaprosiła radę sędziowską na herbatę do Pickfair, słynnej rezydencji, którą dzieliła ze swoim mężem, prezydentem założycielem Akademii Douglasem Fairbanksem – hollywoodzki odpowiednik zaproszenia do Białego Domu lub Pałacu Buckingham. Zgadnijcie, kto później otrzymał trofeum dla najlepszej aktorki?
Kiedy głosowanie na Oscary zostało wkrótce otwarte dla szerszego grona członków Akademii, taktyka kampanii uległa zmianie. W tamtym czasie większość członków Akademii – i w istocie większość ludzi w Hollywood – była „pod kontraktem” z konkretnym studiem, a większość studiów naciskała na swoich pracowników (w sposób subtelny i niesubtelny), by wspierali konkretne „kucyki” w corocznych derbach oscarowych. Większość z nich chętnie się podporządkowywała, ponieważ, jak Joan Crawford słynnie oświadczyła, „Musiałbyś być głupcem, żeby głosować przeciwko studiu, które ma twój kontrakt i produkuje twoje filmy.”
W rezultacie, Oscary stały się wyścigiem o to, które studio może uzyskać najwięcej pracowników przyjętych jako członków Akademii, w niektórych przypadkach nawet płacąc ich składki. Nieżyjący już publicysta, który stał się producentem Walter Seltzer wspominał kiedyś spotkanie zespołu reklamowego MGM w 1939 roku, którego był wtedy młodym członkiem: „Nasz szef, Howard Strickling , ogłosił, że dzięki hojności studia, wszyscy od teraz jesteśmy członkami Akademii. Zapisał wszystkich i zapłacił opłatę inicjacyjną. Była ogólna radość i podziękowania; potem przystąpił do mówienia nam, jak mamy głosować.”
To nie jest jakiś głęboki mroczny sekret. W 2016 roku rozmawiałem z Stevenem Spielbergiem o roku, w którym jego film z 1998 roku Szeregowiec Ryan stracił Oscara za najlepszy obraz na rzecz Zakochanego Szekspira dzięki, w niemałej części, totalnie wojennej kampanii Harveya Weinsteina na rzecz tego drugiego. Spielberg zauważył, że próba gry na Oscarach nie jest niczym nowym: „W latach 40-tych i 50-tych istniało głosowanie blokowe. Członkowie Akademii z Foxa głosowali przeciwko członkom Akademii z Warner Bros. i wszyscy byli gnębieni przez członków Akademii z MGM, którzy rok po roku zdobywali tak wiele Oscarów. To nie jest obce dla nikogo, kto dorastał w tym mieście. To po prostu rzeczywistość. To coś, z czym żyjemy.”
Choć głosowanie blokowe znacznie osłabło wraz z upadkiem systemu studyjnego, w pewnym stopniu przetrwało, ponieważ wielu członków oddziałów Akademii zajmujących się zarządzaniem, marketingiem/public relations i filmami krótkometrażowymi/animacjami fabularnymi nadal pracuje dla – i dlatego często wspiera produkty – konkretnego studia.
Dziś jednak większość filmowców i talentów prowadzi interesy ze studiem w związku z pojedynczym projektem, a kiedy ten projekt okaże się dobry, studio wydaje pieniądze na podkreślenie tego osiągnięcia – w ścisłym porozumieniu z filmowcami i talentami oraz ich przedstawicielami. W większości przypadków te wydatki na reklamę/marketing – które mogą obejmować wszystko, od reklam w FYC, przez billboardy, po lunche, przyjęcia i imprezy, aż po związane z nimi koszty podróży – są niemałe. Ale studia są skłonne je ponieść, ponieważ wiedzą, że jakiekolwiek uznanie dla Oscara, które z tego wynika, zwiększy wartość finansową filmu – w kinach, na platformie VOD lub jako zasób biblioteczny – i/lub jeszcze bardziej przybliży ich do twórców i talentów, których pracę promują. I nie popełniajcie błędu: Filmowcy i talenty są bardzo świadomi i rzadko sprzeciwiają się takiej promocji. Wręcz przeciwnie, prawie zawsze ją wspomagają, udzielając wywiadów i występując, ponieważ oni również dostrzegają wartość ekspozycji i potencjalnej rozpoznawalności.
Ale co się dzieje, gdy dobrą pracę wykonują filmowcy lub talent, za którymi nie stoi infrastruktura i głębokie kieszenie wielkiego studia? W większości przypadków niewiele. Wybitne filmy niezależne ostatnich lat, takie jak Dee Rees dystrybuowany przez Focus Pariah (2011), Destin Daniel Cretton dystrybuowany przez Cinedigm Short Term 12 (2013), Kent Jones’s IFC-distributed Diane (2018) i Rod Lurie’s Screen Media Films-distributed The Outpost (2020) po prostu zniknęły.
Przez lata jednak niektórzy twórcy i talenty związane z tego typu filmami odmówiły pójścia na dno bez walki. Niektórzy twierdzą, że samodzielnie finansowana kampania jest żenująca i wygląda, mówiąc językiem naszych czasów, na „spragnioną” Jednak pewna garstka ludzi uznała, że i tak warto ją zorganizować – z dumy ze swojej pracy i/lub poczucia, że uznanie może doprowadzić do zmiany życia/kariery – i wzięła sprawy w swoje ręce.
ogłoszenia „For your consideration” w gazetach branżowych takich jak The Hollywood Reporter i Variety, które zawsze były czytane przez znaczną część członków Akademii, sięgają Ah, Wilderness z 1935 roku. (Większość z nich została kupiona przez studia w imieniu ich twórców i talentów, ale niektóre zostały opłacone przez twórców i talenty, którzy czuli, że są nieodpowiednio wspierani przez swoje studio. I często te inwestycje się opłacały. Zobacz: Robert Vaughn nominacja dla najlepszego aktora drugoplanowego za The Young Philadelphians (1959), Nick Adams nominacja dla najlepszego aktora drugoplanowego za Twilight of Honor (1963), Cliff Robertson nominacja dla najlepszego aktora i wygrana za Charly (1968), oraz Candy Clark nominacja dla najlepszej aktorki drugoplanowej za American Graffiti (1973).
Ale pierwszy raz, że reklama FYC – lub raczej, kilka reklam FYC – poszedł całkowicie za burtę było w sezonie 1960-61, kiedy weteran aktor charakter Chill Wills wzrosła zdesperowany dla najlepszego aktora drugoplanowego Oscara za jego występ w John Wayne debiut reżyserski, The Alamo, i zatrudnił ekscentrycznego przyjaciela, W.S. „Bow-Wow” Wojciechowicza, aby działał jako jego publicysta. Wills rzeczywiście został nominowany, w którym to momencie Wojciechowicz – z wiedzą Willsa lub bez niej, nie jest to jasne – wypuścił serię niewiarygodnie przesadzonych reklam, w tym jedną rzekomo napisaną przez kuzynów Willsa z „Alamo„, twierdzących, że „modlą się mocniej – niż prawdziwi Teksańczycy modlili się o swoje życie w Alamo – aby Chill Wills wygrał Oscara”
Komik i członek Akademii Groucho Marx był tak zdegustowany tą reklamą, że wystosował własne ogłoszenie, w którym powiedział, że jest szczęśliwy, że jest kuzynem Willsa, ale głosował na Sal Mineo. A sam Wayne publicznie potępił swoją gwiazdę: „Powstrzymuję się od użycia mocniejszego języka, ponieważ jestem pewien, że jego intencje nie były tak złe jak jego gust” Bez zaskoczenia, Wills stracił Oscara, a Akademia odtąd zaczęła wydawać coroczne oświadczenia ostrzegające przed nieuprzejmym zabieganiem o głosy – choć nie było jasno wyznaczonej „granicy”.
Backlash do kampanii Willsa przyczynił się do tego, że wielu kolejnych nominowanych do Oscara i zwycięzców kwestionowało uczciwość Akademii i wartość Oscarów: George C. Scott odrzucił swojego Oscara dla najlepszego aktora za Pattona (1970); Marlon Brando odrzucił swojego Oscara dla najlepszego aktora za Ojca chrzestnego (1972); i Dustin Hoffman i Sean Penn obaj przyjęli wielokrotne Oscary dla najlepszych aktorów, ale nie przed publicznym wyrażeniem sprzecznych uczuć na temat całego przedsięwzięcia.
W rezultacie, kampanie długodystansowe na pewien czas zamarły, ale potem wróciły z zemsty w latach 80.
Margaret Avery, za swoją kreację piosenkarki o większych rozmiarach w filmie Spielberga Kolorowa purpura (1985), otrzymała nominację dla najlepszej aktorki drugoplanowej wraz ze swoją współpartnerką, Oprah Winfrey. Następnie wzięła ogłoszenie w gazecie handlowej, które było zaadresowane do „Drogiego Boga” i błagała – w wypisanym dialekcie, który nie był nawet podobny do tego, którym jej postać posługiwała się w filmie („Now I is up for one of the nominations fo’ best supporting actress …”) – o wzięcie pod uwagę. Ostatecznie przegrała z Anjelicą Huston za Prizzi’s Honor.
Dwa lata później aktorka Sally Kirkland dała docenioną przez krytyków rolę starzejącej się czeskiej gwiazdy filmowej w maleńkim filmie Anna (1987), dystrybuowanym przez Vestron Pictures, które najwyraźniej nie było w stanie zrobić wiele w imieniu Kirkland. Aktorka wysłała więc listy do wszystkich członków Akademii, których znała, a którzy należeli do oddziału aktorskiego organizacji (i być może do kilku, których nie znała) z prośbą, by obejrzeli film i wzięli pod uwagę jej występ. Kupiła też ogłoszenia w handlu i zatrudniła publicystę-weterana, który robił niezwykłe, oddolne rzeczy, takie jak gotowanie obiadu dla gości podczas imprezy, na którą zapraszała członków Akademii i prasę. Otrzymała nominację do Oscara dla najlepszej aktorki, zdobyła Złoty Glob, a następnie straciła Oscara na rzecz Cher za Moonstruck.
Kirkland nie była ostatnią nadzieją na Oscara, która przyłożyła pióro do papieru w imieniu swoich własnych perspektyw. Diane Ladd, nominowana do nagrody dla najlepszej aktorki drugoplanowej za film Martina Scorsese Alice Doesn’t Live Here Anymore (1974), czuła, że ma szansę na kolejną nominację w tej kategorii 16 lat później, za pracę w filmie Davida Lyncha Dzikość serca, ale Samuel Goldwyn Company nie będzie w stanie lub nie będzie chciał zrobić wystarczająco dużo, by doprowadzić ją do mety. Wysłała więc odręczne listy do kilku członków oddziału aktorskiego Akademii. I w końcu otrzymała nominację w tej kategorii nie tylko w tym roku, ale także w następnym, za rolę w Rambling Rose.
Pokolenie później, w 2006 roku, córka Ladda Laura Dern miała na swoim koncie tylko jedną nominację do Oscara – również za Rambling Rose – i wielu, w tym najczęstszy współpracownik Derna, Lynch, uważało, że to błąd, który trzeba naprawić. Tak więc, po mocnej roli Derna w dziwacznym filmie Lyncha Inland Empire – który był dystrybuowany przez jakieś miejsce zwane 518 Media, które najwyraźniej nie miało własnych środków na przeprowadzenie kampanii – Lynch wyruszył na poszukiwanie „wolnych mediów” Ustawił krzesło na ruchliwym rogu Hollywood Boulevard i La Brea Avenue, usiadł obok krowy i dużego banneru z napisem „For Your Consideration: Laura Dern”, a następnie radośnie rozmawiał i pozował do zdjęć z każdym, kto zechciał go odwiedzić. Później powiedział Wired, „Ludzie zazwyczaj rozwiązują problemy za pomocą pieniędzy. Cóż, ja nie mam żadnych pieniędzy. Czuję też, że członkowie Akademii muszą mieć dość oglądania reklamy za reklamą, która kosztuje fortunę i nikt nie zwraca na nią uwagi. Szczerze mówiąc, jestem tam z krową i spotykam najwspanialsze grono ludzi” (Dern nie otrzymał nominacji w tym sezonie.)
Cztery lata później, Melissa Leo, 50-letnia aktorka walcząca o Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej za film The Fighter, naprzeciwko wielu młodszych i bardziej znanych nominowanych, w tym jej współpartnerki Amy Adams, poczuła, że nie ląduje na okładkach magazynów i w telewizyjnych talk show, jak oni, i że to może kosztować ją Oscara. Zleciła więc fotografowi wykonanie kilku zdjęć, które ostatecznie pojawiły się w handlu obok słowa „CONSIDER” Niektórzy wyśmiewali te reklamy jako tandetne i desperackie – sztuczne futro, które nosiła w nich było nieco przesadzone – ale inni, szczególnie koleżanki w pewnym wieku, które rozumiały, z czym się boryka, wczuwały się w jej sytuację. I z pewnością, w noc oscarową zabrała do domu małego złotego człowieka.
Akademia nie miała wiele do powiedzenia o żadnej z tych kampanii po Willsie, głównie dlatego, że nikt nie został przez nie naprawdę „zraniony”. Ale organizacja podjęła działania karne w takiej czy innej formie, gdy stwierdziła, że kampanie dyskredytowały inne filmy/filmowców lub że pretendenci zabiegali o głosy dla siebie w niewłaściwy sposób.
Na przykład w 2010 roku Nicolas Chartier, producent The Hurt Locker, wysłał e-maile do znajomych – lub osób, które uważał za swoich znajomych – w Akademii, namawiając ich do głosowania na jego film, a nie na „film za 500 milionów dolarów”, co było wyraźnym odniesieniem do Avatara. Ktoś doniósł na niego do Akademii, która ukarała go odebraniem biletów na ceremonię, co kosztowało go możliwość publicznego przyjęcia przed światem Oscara za najlepszy film, którego ostatecznie zdobył The Hurt Locker.
Tymczasem Bruce Broughton, nominowany do nagrody za najlepszą piosenkę oryginalną za „Alone Yet Not Alone”, melodię, którą współtworzył z Dennisem Spieglem do malutkiego indie z 2014 roku o tym samym tytule, oraz Greg P. Russell, nominowany do nagrody za najlepszy miks dźwiękowy za film z 2017 roku 13 Hours, który został zmiksowany wspólnie z Jeffreyem J. Haboush, Mac Ruth i Gary Summers, obaj mieli swoje nominacje unieważnione po tym, jak okazało się, że dotarli do członków Akademii za pośrednictwem poczty elektronicznej i telefonu, odpowiednio, w okresie głosowania na nominacje do Oscara. (Kolega Broughtona również stracił swoją nominację. Koledzy Russella zachowali swoje nominacje.)
Broughton – którego e-mail do członków oddziału muzycznego Akademii zawierał „prośbę 'For Your Consideration’, nadzieję, że piosenka zostanie zauważona i zapamiętana wśród wielu wartościowych piosenek z bardziej widocznych filmów” – mógł spotkać się z surowszą karą niż inni, ponieważ był w przeszłości członkiem rady gubernatorów Akademii, reprezentującym oddział muzyczny, a zatem mógł mieć dane kontaktowe do członków oddziału, których nie mieli inni pretendenci. Według Akademii, jego zachowanie nie było zgodne z duchem „regulaminu promocyjnego Akademii, który przewiduje, między innymi, że 'celem Akademii jest zapewnienie, że konkurs o nagrody jest prowadzony w sposób uczciwy i etyczny.'” Jednak wielu uderzyło to, że kara nie pasowała do przestępstwa.
Po utracie nominacji, Broughton powiedział The Hollywood Reporter: „Jestem zdruzgotany. Oddałem się najprostszej kampanii oddolnej, a to poszło przeciwko mnie, kiedy piosenka zaczęła zwracać na siebie uwagę. Zostałem zdjęty przez konkurencję, która miała za sobą miesiące promocji i reklamy. Ja po prostu prosiłem ludzi, żeby znaleźli piosenkę i wzięli ją pod uwagę.”
Russell, w międzyczasie, został zwrócony i ukarany za telefonowanie do kolegów z oddziału dźwiękowego w poszukiwaniu ich poparcia, co było wyraźnym naruszeniem zasad Akademii. (Zachowanie, które wpędziło go w kłopoty można lepiej zrozumieć, jeśli nie usprawiedliwić, gdy uświadomimy sobie, że był już nominowany 15 razy wcześniej, za każdym razem przegrywając. That’s rough.)
Ale historyczne „studium przypadku”, które uważam za najbardziej adekwatne do sytuacji Riseborough, jest takie: Na początku 2003 roku Miramax należący do Weinsteina promował film Gangi Nowego Jorku i starał się zapewnić jego reżyserowi, Martinowi Scorsese, jego pierwszego Oscara. William Goldman, nagrodzony Oscarem scenarzysta filmów Butch Cassidy i Sundance Kid i Wszyscy ludzie prezydenta, napisał op-ed, który ukazał się w lutowym numerze Var. 2 numeru Variety pod nagłówkiem „Crashing the Party for Poor Marty”, w którym stwierdził, że Scorsese, którego nazwał „gigantycznym reżyserem małp” (cokolwiek to znaczy), „na pewno nie zasługuje” na wygraną za Gangi, ponieważ film „jest w rozsypce” (Akademia nie miała nic do powiedzenia w tym czasie na temat jednego członka, który potępia drugiego)
Miesiąc później, 6 marca, w Los Angeles Daily News i Long Beach Press-Telegram pojawił się op-ed, którego autorem był Robert Wise, 88-letni wówczas reżyser nagrodzonego Oscarem West Side Story i The Sound of Music. Wise powiedział w nim o Gangach i Scorsese, „To film, który jest dla mnie zarówno niezwykłym filmem samym w sobie, jak i na wiele sposobów podsumowaniem całego jego dorobku”, dodając: „Czy to może być rok, w którym Oscar dogoni resztę z nas i rozpozna wspaniały dorobek tego wielkiego reżysera oraz ogromne osiągnięcie, jakim są Gangi Nowego Jorku?” Dni później Miramax wykupił reklamy w The New York Times, Los Angeles Times, The Hollywood Reporter i Variety, które głosiły: „Dwukrotny zdobywca Oscara Robert Wise Declares Scorsese Deserves the Oscar for Gangs of New York„
Frank Pierson, ówczesny prezydent Akademii, wkrótce potem wściekł się, nazywając reklamy zawierające cytat Wise’a „jawnym pogwałceniem zasad Akademii” i twierdząc, że wielu członków Akademii było tak urażonych, że zażądali zwrotu swoich kart do głosowania, aby mogli skreślić nazwisko Scorsese. (Tydzień później sytuacja przybrała inny obrót, kiedy Los Angeles Times ujawnił, że Murray Weissman, weteran publicystyki, który konsultował się z Miramax w tamtym sezonie, na prośbę firmy zamówił op-ed od Wise’a, a następnie, na prośbę Wise’a, sam zredagował ten artykuł.
Pierson nie był jednak w stanie podjąć działań karnych przeciwko komukolwiek, biorąc pod uwagę, że zarówno Stanley Donen, jak i Wise udzielili podobnych aprobat-zamienionych reklam w poprzednim sezonie dla Fox’s Moulin Rouge!, a nikomu nie groziły sankcje. Ponadto, Pierson sam zorganizował przyjęcie koktajlowe, aby podkreślić meksykański film Y Tu Mama Tambien. Weissman powiedział mi po latach, że była tylko jedna konsekwencja tego zamieszania: „Byłem członkiem public relations [oddziału komitetu wykonawczego Akademii], a kiedy to się stało, wyprosili mnie z komitetu” Ale Akademia wprowadziła „zasadę Murraya”, jak sucho nazwał ją Weissman, która zabraniała używania cytatów z członków Akademii w reklamach.
Dwadzieścia lat później, w dobie mediów społecznościowych, odróżnienie reklamy od zwykłego postu jest jednak niemal niemożliwe – nasze konta na Facebooku, Twitterze, Instagramie i TikToku to w rzeczywistości billboardy, za pomocą których dzielimy się ze światem naszymi myślami i uczuciami. Nie rozumiem więc, jak Akademia może ukarać pretendenta, ponieważ on, lub, w przypadku Riseborough, przyjaciele i sympatycy pretendenta, zdecydowali się wykorzystać te platformy do promowania filmu lub spektaklu, zwłaszcza gdy nie ma dowodów na to, że zdyskredytowali kogoś innego w tym procesie. W Stanach Zjednoczonych Ameryki nazywamy to „wolnością słowa”
I dla mnie jest to szczególnie zrozumiałe, dlaczego przyjaciele i zwolennicy Riseborough przyjęli takie podejście. Wszyscy jej wyżej postawieni konkurenci, którzy skończyli nie nominowani we wtorek – w tym Jessica Chastain za The Good Nurse (Netflix), Olivia Colman za Empire of Light (Searchlight), Viola Davis za The Woman King (Sony), Danielle Deadwyler za Till (UAR), Jennifer Lawrence za Causeway (Apple), Rooney Mara za Women Talking (UAR), Margot Robbie za Babylon (Paramount), Anya Taylor-Joy za The Menu (Searchlight) i Emma Thompson za Good Luck to You, Leo Grande (Searchlight) – miały o wiele więcej pieniędzy wydanych w ich imieniu przez studia dystrybuujące ich filmy. Przyjaciele i zwolennicy Riseborough musieli działać bardziej złośliwie, ponieważ w przeciwieństwie do swoich konkurentów nie mieli środków nie do.
Jak napisała w sobotę na Instagramie aktorka Christina Ricci: „Seems hilarious, że 'niespodziewana nominacja’ (co oznacza, że tony pieniędzy nie zostały wydane na pozycjonowanie tej aktorki) legalnie genialnego występu spotyka się z dochodzeniem. Więc to tylko filmy i aktorzy, których stać na kampanie, zasługują na uznanie? Feels elitist and exclusive and frankly very backward to me.”
Ale poza tym uważam, że Akademia powinna okazać trochę wiary we własnych członków. Przyjaciele i sympatycy Riseborough nie mieli jakiegoś magicznego eliksiru, który zmusił innych członków Akademii do głosowania na coś, w zaciszu własnych domów, co w rzeczywistości im się nie podobało. Po prostu zmobilizowali wyborców do obejrzenia filmu, aby mogli, no cóż, rozważyć występ znajdujący się w jego centrum. I najwyraźniej, kiedy wyborcy to zrobili, oni – podobnie jak krytycy, których zachwyty doprowadziły Do Leslie do 97% wyniku na Rotten Tomatoes – zostali sprzedani.
Jeśli w przyszłości jakaś kampania naprawdę przekroczy (niewidzialną) granicę, ufam, że członkowie Akademii zauważą to i wymierzą najgorszą karę ze wszystkich: wstrzymanie głosu.